Radca prawny z Lublina odpowie za śmiertelny w skutkach wypadek. Arkadiusz C. potrącił studentkę, która wbiegła na przejście dla pieszych. Biegli uznali, że gdyby jechał wolniej, dziewczyna mogłaby przeżyć
21-letnia Aleksandra Z. zginęła w styczniu 2014 r. Było już po zmroku, kiedy wyszła pobiegać. W ciemnym stroju i ze słuchawkami na uszach wbiegła na przejście dla pieszych przy ul. Zana w Lublinie, niedaleko centrum handlowego Leclerc. Lewym pasem, w stronę ul. Filaretów, jechał Arkadiusz C. Potrącił swoim volkswagenem przebiegającą dziewczynę. Siła uderzenia była tak duża, że Aleksandrę odrzuciło na ponad 20 metrów, w pobliże skrzyżowania z ul. Juranda. Studentka zmarła na miejscu wypadku. Kierowca auta był trzeźwy.
Powołani w sprawie biegli ocenili, że to jej zachowanie było bezpośrednią przyczyną tragedii. Studentka nie upewniła się, czy może przekroczyć jezdnię i wbiegła wprost pod nadjeżdżający samochód. Wobec takiej oceny śledztwo zostało umorzone. Bliscy zmarłej złożyli jednak skuteczne zażalenie. Sprawą zajął się wówczas zespół biegłych z Krakowa.
Potwierdzili oni, że bezpośrednią przyczyną wypadku było zachowanie studentki. Dodali jednak, że 35-letni Arkadiusz C. przyczynił się do tragedii. Z opinii wynika, że jechał z prędkością 63 km/h, a więc powyżej normy dozwolonej w terenie zabudowanym. Co więcej, nie zwolnił zbliżając się do oznakowanego przejścia dla pieszych.
Zdaniem biegłych, kierowca powinien spodziewać się, że na pasach będą ludzie. Co więcej, w pobliżu jest popularne centrum handlowe. Należy więc oczekiwać większego ruchu i jechać wyjątkowo ostrożnie.
Według specjalistów, Arkadiusz C. zignorował te okoliczności. Poza tym nie hamował na widok dziewczyny wbiegającej na pasy. Z pierwszych relacji kierowcy wynikało, że jej nie zauważył.
Biegli zaznaczyli, że niezależnie od swojego zachowania, Arkadiusz C. i tak potrąciłby 21-latkę. Kluczowa była jednak prędkość volkswagena.
– Przy mniejszej prędkości doszłoby do zderzenia, ale rosłyby szanse na ocalenie pieszej – stwierdzili biegli.
Z ich opinii wynika, że jadąc z przepisową prędkością i w porę hamując, kierowca mógł zwolnić do 35–25 km/h. Statystyki przywołane przez specjalistów pokazują, że potrącenie pieszego przez samochód jadący z prędkością 63 km/h, w co drugim wypadku kończy się śmiertelnie. Przy prędkości 35 km/h wskaźnik ten spada do 10 proc., a przy prędkości 25 km/h do zera.
Śledczy uznali, że prawnik przyczynił się do wypadku. Oskarżyli Arkadiusza C. o umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Mężczyzna nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Grozi mu od 6 miesięcy do 8 lat więzienia. W przypadku wyroku skazującego, Arkadiuszowi C. grożą również konsekwencje dyscyplinarne.