Tylko nieliczni radni sejmiku wojewódzkiego przekażą diety za listopadową sesję na cele charytatywne. Zasłaniają się koniecznością pokrycia dojazdów do Lublina, brakiem stanowiska klubu w tej sprawie lub innymi, ważnymi sprawami.
Radni przegłosowali jednak poprawkę do statutu i za tylko to jedno kilkugodzinne posiedzenie otrzymali po 645,80 zł (za każdą godzinę posiedzenia wyszło więc po 120 zł), a prowadzący obrady Ryszard Bender – 936,40 zł.
Czy radni przekażą te pieniądze na cele charytatywne?
– Dotychczas nie było okazji, by o tym porozmawiać na spotkaniu klubu – tłumaczy radny Ryszard Bender, przewodniczący Klubu Radnych Ligi Polskich Rodzin. – Nie można radnych zmuszać, by oddali te pieniądze. Mieli przecież koszty związane z dojazdami do Urzędu Marszałkowskiego. Były posiedzenia klubów i próbna sesja. Zaapeluję jednak do radnych LPR, by je przekazali choćby na kupno podręczników dla dzieci z polskich rodzin za wschodnią granicą.
Radni Samoobrony nie podjęli dotychczas decyzji, czy zwrócą te pieniądze, czy przekażą na cele społeczne. – Musimy podjąć decyzję wspólnie – mówi radny Konrad Rękas, wiceprzewodniczący Klubu Radnych Samoobrony. – Każdy z radnych powinien wypowiedzieć się na ten temat.
Radny Witosław Szczasny z Sojuszu Lewicy Demokratycznej przekazał dietę na rzecz dzieci niepełnosprawnych. – Jeśli ktoś jest zainteresowany, mogę pokazać przelew – podkreśla. Jak postąpią jego koledzy? Trudno powiedzieć, gdyż nie ma wspólnego stanowiska klubu.
Radny Zbigniew Zalewski (Platforma Obywatelska–Prawo i Sprawiedliwość) deklaruje, że najprawdopodobniej przekaże pieniądze na stypendia dla uzdolnionych studentów. – Jeszcze tego nie zrobiłem, ale myślę, że właśnie na ten cel przekażę. Choć muszę podkreślić, że nie lubię się afiszować z charytatywnością. Nie musi być ona publiczna – dodaje.