Ogromna maszyna z hukiem rozgarnia wilgotny beton. Warstwa ma mieć dokładnie 28 centymetrów grubości i 10 metrów szerokości. Drogowcy rozpoczęli rozkładanie pierwszych odcinków betonowych nawierzchni nowego fragmentu S17.
Jest tylko kilka takich maszyn w Polsce. Potężne, pracują z chirurgiczną precyzją rozkładając nawierzchnię betonową. I nie jest to masa znana z budowy domy, ale pół wilgotny materiał dowożony wielkimi naczepami wannami. – Maszyna pracuje w cyklu całodobowym, przez dwa, trzy dni non stop.
Na dobę może rozłożyć 600-700 metrów jezdni przyszłej ekspresówki – mówi Jakub Drozdowski z Budimexu, dyrektor kontraktu II od Gończyc do granicy województw mazowieckiego i lubelskiego. Budimex buduje 25 kilometrów S17, od Garwolina do granicy z woj. lubelskim.
Beton na maszynę
Potężna maszyna składa się z dwóch modułów. Pierwszy rozkłada grubą na 23 centymetry betonową podbudowę, drugi 5-centymetrową warstwę ścieralną. Maszyna ruszyła w poniedziałek. Pracuje w okolicach Woli Koryckiej. – Przez dwa dni rozłożyliśmy 1600 metrów jezdni. Układnie tego odcinka zakończymy dzisiaj. Po kilkunastu godzinach, kiedy beton zwiąże, na nową jezdnię wjeżdża szczotka, która ściągnie wierzchnią warstwę i tak praktycznie powstanie gotowa nawierzchnia. Na koniec pokrywamy ją chemicznymi środkami pielęgnacyjnym. Wprawdzie do drogi ekspresowej jeszcze daleko, ale efekty są już widoczne – tłumaczył Grzegorz Zbierański, kierownik kontraktu I, czyli budowy odcinka od końca obwodnicy Garwolina do Gończyc.
Obaj drogowcy nie chcieli powiedzieć, czy lepiej jeździ się po asfalcie czy po betonie. - Jedno jest pewne. Nawierzchnia betonowa jest jasna, co znacznie ułatwia jazdę nocą – dodaje Zbierański
Pod ruchem i okiem policji
Kto jechał z Lublina do Warszawy, to wie, że odcinek od końca ekspresówki w Kurowie do obwodnicy Garwolina to jeden wielki plac budowy. – Sama budowa nie jest zbyt skomplikowana technologicznie, ale prawdziwym wyzwaniem jest praca pod ruchem. Niestety kierowcy nie stosują się do znaków ograniczeń prędkości i zakazu wyprzedzania. Czasami dochodzi do kolizji, co niestety utrudnia nam prace – dodaje Zbierański.
Szefowie Budimexu dogadali się z policją drogową. Na 25 kilometrowym odcinku budowy mundurowi zorganizowali 3 do 5 miejsc kontroli prędkości. Mandaty już się sypią.
To nie jedyne środki zaradcze. Niebawem, jeszcze w tym roku, puszczą ruch po nowym, tymczasowym fragmencie drogi tzw. autobusowej. Powstanie 7 km nowego asfaltu od Józefowa do Gończyc. Ruch zostanie zdjęty z starej „17” i puszczony po nowej drodze. - W ten sposób zdejmiemy go z placu budowy – dodaje Zbierański.
Wielkie dziury
Budowa drogi to także wielkie wyzwanie inżynierskie. W dwóch miejscach S17 wjeżdża w ziemię. Droga „zakopuje” się w teren od kilku do kilkunastu metrów. – Wykopy u podstaw mają ponad 30 metrów szerokości. Są głębokie na 9 do 13 metrów – mówi Krzysztof Nalewajko, rzecznik prasowy lubelskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Lublinie. Pierwszy raz S17 chowa się w ziemię w okolicach Łaskarzewa. Z kilometrowego sztucznego „wąwozu” wywieziono 500 tys. metrów sześciennych ziemi, czyli to jest ok. 33 tys. dużych wywrotek, tzw. wanien. Drugi raz w okolicach Trojanowa. Z kilometrowego wąwozu drogowcy wywieźli 750 tys. metrów sześciennych ziemi, czyli 50 tys. wywrotek.
Budowę 73 kilometrów S17 od Kurowa do Kołbieli podzielono na 7 zadań. Na 5 już trwają prace, od Kurowa do Garwolina. - Cały 73-kilometrowy odcinek S17 będzie gotowe do końca 2019 roku – kończy Nalewajko.