Amerykański prezydent George Bush napisał dwa słowa na dokumencie. I blady strach padł na miliony młodych ludzi.
Otóż Bush napisał "George Bush” pod nową amerykańską ustawą.
W praktyce oznacza to trzy lata więzienia dla każdego ściągacza.
Ustawa nazywa się "The Family Entertainment and Copyright Act”. Zgodnie z jej brzmieniem, każda osoba, która posiada choćby tylko jeden nielegalny film, album muzyczny lub grę przed ich oficjalną premierą, może trafić do więzienia.
To nowa forma walki przemysłu rozrywkowego z piratami. Straty wytwórni fonograficznych i filmowych liczone są co roku w miliardach dolarów. Co gorsza, nie chodzi już tylko o zorganizowane grupy produkujące nielegalne kopie gier czy płyt. Największe straty powodują zwykli internauci. Ściągają sobie filmy i muzykę na domowy komputer i już. A rzadko kto pójdzie do kina na film, który właśnie obejrzał sobie wczoraj wieczorem.
Jednak nowa ustawa zwraca uwagę na coś jeszcze: nielegalne, przedpremierowe kopie. Otóż i płyty, i filmy prawie zawsze są do ściągnięcia (i to w bardzo dobrej jakości) jeszcze przed oficjalną premierą. To jest dla producentów najgorsze,
bo właśnie w pierwszym tygodniu sprzedaży czy wyświetlania robi się największe zyski.
A co to oznacza dla nas? Jeżeli amerykańska ustawa się sprawdzi, podobne rozwiązania mogą przyjąć państwa UE. Czyli i my.