Pomóżcie wyremontować mieszkanie pani Marii i jej dwóch chorych córeczek
Kobieta nie chce podać nazwiska, ani pokazać twarzy. Nie dlatego, że proszenie o pomoc to wstyd. Ze względu na Anię, 12-letnią córkę. - Bardzo przeżyła ucieczkę z domu, mieszkanie w ośrodku. Była wesołą, energiczną dziewczynką, dziś jest jak cień - ze łzami w oczach opowiada pani Maria.
W karcie informacyjnej Ani ze Szpitala Neuropsychiatrycznego czytamy: zaburzenia lękowe z somatyzacją. To znaczy, że kiedy dziewczynka się boi, wymiotuje. Cztery razy leżała w szpitalu na Chodźki, bo takie niekontrolowane wymioty wyniszczają jej organizm.
- Pani ordynator ze szpitala w Abramowicach, gdzie chodzimy na terapię, powiedziała mi, że z Anią będzie dobrze, bylebym znalazła jakieś mieszkanie. Stworzyła Ani prawdziwy dom. Dlatego zrobiłam wszystko co mogłam, chodziłam i błagałam. Tak się cieszyłam, kiedy dostałam przydział! Wprawdzie to 30 metrowa klitka, ale zawsze własny kąt. Ale okazało się, że zanim będę mogła zabrać tam dzieci, muszę włożyć w remont 15 tysięcy. To dla mnie suma nie do zdobycia - mówi zrezygnowana i załamana kobieta.
Mieszkanie jest w fatalnym stanie. Popękane szyby w oknach, niesprawne instalacje. Toaletę oddziela od szybu wentylacyjnego rozłażąca się ściana z dykty. Na podłodze beton i resztki linoleum, śmieci zostawione przez poprzednich lokatorów. Do wymiany są okna, drzwi, piecyk gazowy, wanna, sedes a w kuchni zlewozmywak i kuchenka gazowa.
- Kiedy weszłam tu pierwszy raz, nie mogłam uwierzyć, że można aż tak zdewastować mieszkanie! Widząc ile pieniędzy trzeba tu włożyć pierwszy raz pomyślałam, że mogę nie dać rady - mówi matka dziewczynek. Trzyosobowa rodzina utrzymuje się z alimentów i zasiłku. Pani Maria dorabia w przedszkolu, ale ze względu na chorobę córek - młodsza, 5-letnia Madzia ma astmę - nie może podjąć pracy na pełny etat.
- Ta rodzina naprawdę zasługuje na pomoc - przekonuje Agnieszka Bujko, kierownik Specjalistycznego Ośrodka Wsparcia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie, gdzie mieszkały nasze bohaterki. - Dla chorych dziewczynek pani Marii to szansa na nowe życie, dlatego cieszę się, że czytelnicy Dziennika Wschodniego poznają ich historię.
- Chciałabym żeby nasz pokój był niebieski - marzy Ania, ale młodsza Madzia jest innego zdania. - Lepiej różowy, jak ubranka Barbie! Chociaż nie wiem. A z resztą wszystko jedno, byle by był nasz.
Na prośbę bohaterek imiona zostały zmienione.