Uczniowie Biskupiaka wystosowali list otwarty do redaktora naczelnego tygodnika "Newsweek”. – W naszej szkole nie ma cenzury – podkreślają w piśmie, pod którym podpisało się pod 500 młodych ludzi.
– Instrumentalnie wykorzystywały symbolikę religijną – argumentowała swoją decyzję dyrekcja szkoły. O rezygnację z prenumeraty poprosiło kilku uczniów.
Cała sprawa ma ciąg dalszy. Naczelny "Newsweeka” na łamach swojego tygodnika skrytykował lubelską szkołę za wprowadzenie cenzury. Uczniowie odpowiedzieli mu w liście przesłanym również do lubelskich mediów. Podpisało się pod nim ponad 500 młodych ludzi. To zdecydowana większość uczniów Biskupiaka.
– Z perspektywy młodzieży szkolnej możemy być tylko wdzięczni Wychowawcom takim jak Ksiądz Dyrektor, którzy mają odwagę jasno wskazywać nam, co jest dobre, a co złe, a nie wypełniać jedynie funkcji fundatora albo doręczyciela gazet. Jesteśmy wdzięczni za to, że podzielają nasze odczucia wobec gorszących publikacji, na które wielu już przestało reagować – czytamy. Uczniowie podkreślają też, że ich szkoła jest otwarta na różne poglądy, pod warunkiem że są "wyrażane w kulturalny i zgodny z zasadami merytorycznej dyskusji sposób”.
– Była pełna błędów i napisana dziecinnym językiem, więc dyrekcja nie zgodziła się na wysłanie listu w tej formie – opowiada. Drugą wersję przygotowali licealiści, a podpisy zbierali gospodarze klas. – Ale rzeczywiście był to pomysł uczniów. Nie było żadnych nacisków, żeby podpisywać się po tym pismem – podkreśla.
Dyrekcja nie chciała z nami rozmawiać na ten temat. – List uczniów jest wystarczającym komentarzem – taką wiadomość od księdza dyrektora przekazała nam jego sekretarka.