35-latek z Lublina odpowie za brutalną napaść na tle narodowościowym. Zaatakował dwóch Syryjczyków w ich własnej restauracji. Obrażał ich i zdemolował lokal.
W pewnym momencie podszedł do jednej z kobiet tańczących na parkiecie. Miał pretensje, że bawi się ona z człowiekiem o innymi kolorze skóry. Wtedy Syryjczyk podszedł do 35-latka.
– Ten zaczął go wyzywać i grozić zabójstwem, a następnie uderzył go szklanką w twarz – mówi Beata Syk-Jankowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
– Czarnuchu je….ny, pier….ny Allachu. Wyp…aj z mojego kraju – to tylko niektóre z obelg, jakie Syryjczyk miał usłyszeć od Roberta B. Kiedy padł pierwszy cios, do 35-latka podszedł rodak pobitego.
– Ten mężczyzna został uderzony w twarz i kopnięty – dodaje prokurator Syk-Jankowska. – Następnie Robert B. niszczył sprzęt znajdujący się w lokalu - stoliki i fajki wodne.
Na koniec zaatakował dwie kobiety, które bawiły się w lokalu. Uderzył je w twarz. Awantura trwała aż do przyjazdu policji.
Poszkodowani w bójce nie odnieśli poważniejszych obrażeń. W najgorszym stanie był pierwszy z Syryjczyków. Miał rany cięte policzka i ręki.
Podczas przesłuchania w prokuraturze Robert B. nie przyznał się do winy.
– Mówił, że nikogo nie wyzywał. Bił się w obronie własnej – dodaje prokurator Syk-Jankowska.
Śledczych to nie przekonało. Akt oskarżenia w sprawie Roberta B. trafił właśnie do sądu. Za stosowanie przemocy na tle narodowościowym grozi do 5 lat więzienia. Z kolei za obrażanie z powodu narodowości elektrykowi z Lublina grozi do 3 lat za kratami.
Mężczyzna nie trafił do aresztu. Na stałe pracuje w Belgii. Nie wróci tam jednak, bo do czasu zakończenia sprawy ma zakaz opuszczania kraju.