Prace grupy "Ujawnić Prawdę” były blokowane przez IPN - twierdzą jej członkowie, którzy badają inwigilację lubelskiej "Solidarności” przez SB.
- Aby je ujawnić musimy mieć stuprocentową pewność - mówi Marian Król, przewodniczący Zarządu Regionu NSZZ "Solidarność” w Lublinie. - Dlatego wszystko sprawdzamy.
- Nie chcemy być powodem niczyjej depresji - dodaje Włodzimierz Blajerski, przewodniczący grupy "Ujawnić Prawdę”.
W ubiegłym roku grupa opublikowała nazwiska 65 tajnych współpracowników SB oraz listę kilkuset nazwisk pracowników SB i organów z nią współpracujących z Lubelszczyzny. Znalazło się na niej także kilkaset nazwisk działaczy PZPR z terenu b. województwa chełmskiego. - Przez tę listę wiele osób zaczęło mieć problemy - twierdzi Król. - A trzy zwolniono z pracy.
- Jedna z tych osób poprosiła nas o interwencję. Twierdziła, że pracowała w administracji i nie mogła nikomu zaszkodzić - mówi prof. Mirosław Piotrowski, eurodeputowany LPR, który przewodniczy zespołowi historycznemu grupy. - Sprawdziliśmy. Nie mówił prawdy. Donosił i brał za to pieniądze.
Według grupy, bezpieka inwigilowała w naszym województwie 250 działaczy "Solidarności”. Zajmowało się tym co najmniej 150 osób. W zbieraniu materiałów dotyczących inwigilacji pomogły ankiety wysyłane do działaczy "S”. Zespół sprawdził też ponad 300 teczek, jakie lubelskie służby założyły w latach 1980-89.
Zdaniem prof. Piotrowskiego, Instytut Pamięci Narodowej utrudniał zespołowi pracę. - Niektóre akta były celowo chowane - mówił. - O wiele materiałów musieliśmy się po prostu wykłócać i interweniować u prezesa IPN w Warszawie.
Analiza dokumentów powinna zakończyć się pod koniec roku. Wtedy powstanie monografia z informacjami o inwigilacji lubelskiej "S”. Pojawią się tam także nazwiska i pseudonimy.
Lubelski IPN nie chce odnosić się do zarzutów postawionych przez grupę. - Nie wiem, o które dokumenty chodziło prof. Piotrowskiemu - mówi Agata Fijuth, rzeczniczka lubelskiego IPN. - Jeśli jest jakiś problem, to należy wystosować do nas odpowiednie pismo.