Andrzej Pruszkowski, prezydent Lublina zarobił w ubiegłym roku blisko 176 tysięcy złotych, o około 20 tys. zł więcej niż Andrzej Kurowski, wojewoda lubelski.
Andrzej Kurowski, wojewoda lubelski, zgodził się chętnie:
– Nie widzę żadnych przeciwwskazań, by poinformować o tym, ile zarobiłem w 2002 r. – mówi.
Dochód wojewody wyniósł w ubiegłym roku około 158 tysięcy złotych. Miał ulgę budowlaną na remont mieszkania. Fiskusowi musiał jeszcze oddać blisko 960 złotych. Kurowski, zanim został wojewodą, był wiceprezesem Wschodniego Banku Cukrownictwa w Lublinie.
– Obecnie moje zarobki utrzymują się na podobnym poziomie, jak te w banku. Tyle że moja „stawka godzinowa” się obniżyła. Jako wojewoda pracuję bowiem na okrągło. Także w soboty i niedziele – podsumował wojewoda lubelski.
Oporów przed ujawnieniem swoich zarobków nie miał także Andrzej Pruszkowski, prezydent Lublina. Jego dochód w ubiegłym roku wyniósł ok. 176 tysięcy złotych.
Problemu w ujawnieniu dochodów nie widzi również Krzysztof Grabczuk, prezydent Chełma, który w ubiegłym roku zarobił 157 tys. zł. Na remont mieszkania prezydent Grabczuk odliczył 2 tys. zł, darowizny na cele charytatywne sięgnęły kwoty 40 tys. zł. Fiskusowi musiał oddać 13 tys. zł. Na fotelu samorządowym zarabia mniej, niż gdy był przedsiębiorcą prywatnym. Podobnie jak wojewoda i prezydent Lublina, rozlicza się z żoną.
Swoich dochodów nie chciał ujawnić Marcin Zamoyski, prezydent Zamościa:
– Uważam, że to są bzdety i nie zamierzam podawać takich informacji do publicznej wiadomości. Wypełniłem dokumenty, wysłałem i to wszystko – ucina krótko.