Firma, która zbudowała nowy tunel dla pieszych przy ul. Kunickiego, miała zadbać o porządek w przejściu. Jednak zamiast go posprzątać... zabiła wejścia deskami.
O tym, jak wygląda to przejście, pisaliśmy w zeszłym tygodniu. Z dziewięciu lamp w tunelu działało tylko pięć, dwie były zniszczone, a do dwóch nie dopływał prąd, bo ktoś ukradł część kabli. Ze ściany zwisały odsłonięte przewody pod napięciem, a na ziemi walały się potłuczone jarzeniówki, szczątki lamp i butelki po alkoholu.
Kolejowa spółka, która zleca roboty, zapewniała, że wykonawca codziennie sprząta i naprawia kable. Ale dzień później wisiały te same przewody i walały się te same śmieci. Sprawę opisaliśmy ponownie.
– Tego samego dnia, kiedy ukazał się ten artykuł, robotnicy zabili wejścia deskami. To kuriozum! Za pijaków i wandali, którzy się tam zbierali ukarani zostali ludzie, którzy tamtędy chodzą – mówi pan Michał, nasz Czytelnik. – Teraz trzeba wracać do świateł przy skrzyżowaniu ul. Kunickiego z Pochyłą, a dalej można przejść dopiero przy pl. Bychawskim. Niektórzy ryzykują życie i przebiegają przez jezdnię na wysokości dawnej drożdżowni, inni przy Protektorze.
– Formalnie wykonawca robót miał prawo zamknąć tunel. Ale tak się nie robi – mówi Karol Kieliszek z Urzędu Miasta.
– Początkowo wykonawca postanowił, że dopuści ruch pieszych w tunelu, ale jak widać nie zdało to egzaminu i postanowił zamknąć przejście – informuje Małgorzata Kwiatkowska z lubelskiego oddziału Centrum Realizacji Inwestycji spółki PKP Polskie Linie Kolejowe, która zleca przebudowę wiaduktu. – Nie jesteśmy w stanie wpłynąć na tę firmę, żeby udostępniła tunel, bo nadal to plac budowy.
Dziś miały zacząć się prace przy obniżaniu jezdni pod wiaduktem. Takiego harmonogramu oczekiwał Zarząd Dróg i Mostów. – Ale jak dotąd wykonawca nam go nie przedstawił – mówi Kieliszek.
Poprzedni termin rozpoczęcia robót był wyznaczony na 27 kwietnia.