Ponad milion zł rocznie więcej mógłby zarabiać UMCS na wynajmie lokali, gdyby umowy zawierane w ostatnich latach były bardziej korzystnie dla uczelni. Nie są, bo administracja uniwersytetu oddawała pomieszczenia za ceny niższe od rynkowych.
Wszystkie te umowy trafiły na biurka rektora i nowego kanclerza UMCS. Teraz są dokładnie analizowane. Nam udało się dotrzeć do najważniejszych z nich.
Dwa lata temu uczelnia wynajęła spółce Cwalina-Tomaszewski stołówkę przy ul. Langiewicza. Najemca płaci 3 zł i 8 groszy za metr kwadratowy. Co łącznie, za lokal o powierzchni 2617 mkw., daje uczelni miesięcznie niewiele ponad 8 tys. zł.
Ale w tej samej umowie uczelnia zezwoliła najemcy na podnajem pomieszczeń, które dzierżawi od UMCS. Na takich zasadach w stołówce działają: apteka, sklep z odzieżą używaną, klub fitness, ksero, a od tego roku także pub Arena, zajmujący główną część budynku. Jak ustaliliśmy, najemcy tych pomieszczeń płacą spółce Cwalina-Tomaszewski czynsz ale po cenach rynkowych.
- Kilkadziesiąt złotych miesięcznie za metr powierzchni - zdradza jeden z najemców. Uczelnia zawarła taką umowę na… pięć lat.
- Gdybyśmy wynajęli budynek po cenach rynkowych, np. po 50 zł za mkw., w ciągu tych pięciu lat zarobilibyśmy ponad 7 mln zł - mówi osoba z bliskiego otoczenia nowej ekipy rektorskiej.
- Oczywiście, że na tym wynajmie zarabiam - nie kryje Lech Cwalina. - Ale w adaptację i remont tego budynku zainwestowałem milion zł. Swoje dołożyły też Stokrotka i apteka - tłumaczy. - A UMCS wynajął stołówkę, bo wcześniej do niej dokładał. Teraz nie musi dokładać.
Jak udało nam się dowiedzieć, nowe władze UMCS zamiast "nie dokładać”, wolałyby na stołówce zarabiać. Do tego trzeba jednak zerwać obecną umowę i zawrzeć nową, na korzystnych dla uczelni warunkach. I tu pojawia się kłopot.
- Umowa jest tak skonstruowana, że praktycznie nie można jej zerwać - usłyszeliśmy na UMCS-ie.
Podobnie jest z kilkoma innymi umowami, na których UMCS nie zarabia, a mógłby.
Większość właścicieli barków działających na uczelni wynajmuje pomieszczenia za 6, 7, 8, a maksymalnie 11 zł za mkw. Przychodnia studencka (prywatna) płaci 4 zł 36 gr. A Fundacja UMSC - 5 zł. W kilku lubelskich biurach nieruchomości usłyszeliśmy, że cena rynkowa za tego typu pomieszczenia na uczelniach to co najmniej 30 zł.
Jeszcze wyższy powinien być czynsz za pomieszczenia wynajmowane w najbardziej atrakcyjnych miejscach np. w rektoracie. Fachowcy od nieruchomości oceniają, że tu jeden metr powierzchni jest warty 50, a nawet 80 zł. Tymczasem Księgarnia Uniwersytecka płaci 9 zł 48 groszy. A bank, jedyny na UMCS-ie w takim dobrym punkcie, 35 zł.
- W tej chwili wszystkie te umowy są dokładnie analizowane - tłumaczy Joanna Reszko-Zygmunt, rzecznik UMCS. - Te, które są niekorzystne, na ile to możliwe staramy się aneksować lub czekamy, aż wygasną.
Ze wstępnych szacunków wynika, że rocznie uniwersytet traci na nich co najmniej 1,3 mln zł.