Niektórzy pracownicy Urzędu Marszałkowskiego będą pracować nie wychodząc z domu. Dostaną laptopy i połączenie z Internetem. Na razie na takie rozwiązanie zgodziło się …5 osób.
– Osoba pracująca w urzędzie kosztuje miesięcznie 10 tys. zł, a wykonująca obowiązki za pośrednictwem telepracy tylko 1800 zł. Rocznie płacimy 4 mln zł za wynajmowanie biur. Dzięki telepracy zaoszczędzimy rocznie 500 tys. zł – wylicza Hetman.
Trwają właśnie rozmowy z osobami, które mogłyby przejść na telepracę. Na razie zgodziło się pięć osób, zainteresowanych jest podobno kilkunastu. – Warunkiem telepracy jest zgoda pracownika – tłumaczy Leszek Burakowski dyrektor Departamentu Organizacyjno – Prawnego UM. – Takiej oferty nie dostaną jednak osoby, które z racji swoich obowiązków muszą pracować w urzędzie np. z departamentów finansowych i związanych z funduszami unijnymi.
Urzędnicy dostaną do pracy w domu laptopy i połączenie z Internetem. Wynagrodzenie pozostanie bez zmian. Z telepracy można tez łatwo zrezygnować w ciągu trzymiesięcznego okresu próbnego.
– Pomysł delikatnie rzecz biorąc niedopracowany – stwierdza jeden z urzędników UM. – Na pewno znajdą się ludzie, którzy pośpią do godz. 9, potem nie będzie im się chciało brać za robotę, albo korzystając z okazji poświęcą się fuchom czy pracy na drugim etacie. Skoro mowa o oszczędnościach, to po co było ostatnie przemalowywanie ścian i zmiany wykładziny w urzędzie? – pyta.
– Niestety nadal są ludzie, którzy myślą schematami z epoki kamienia łupanego. Urzędnik może pracować w domu o dowolnej porze. Ale będzie miał określony czas na wykonanie zadania i zostanie z tego rozliczony. Skoro z telepracy można korzystać w wielu krajowych i zagranicznych prywatnych firmach, to można też w urzędzie – stwierdza Hetman. Dodaje, że to dobre rozwiązanie dla np. kobiet, które odprowadzą dzieci do przedszkola czy szkoły.
Hetman zapewnia też, że – wbrew plotkom krążącym po urzędzie – nie jest to sprytny pomysł na zwolnienia, ani "parasol”, który ma przed nimi chronić wybrańców.
W Lubelskim Urzędzie Wojewódzkim takie rozwiązanie nie wchodzi jednak w rachubę. –Z punktu widzenia naszych zadań wszyscy pracownicy powinni pracować w urzędzie – mówi Małgorzata Tatara, rzecznik prasowa wojewody.