Skąpo odziani urzędnicy Ratusza buszowali wczoraj w miejskich zaroślach. Spacerowali po Ogrodzie Saskim, miasteczku akademickim i wąwozie na Czubach.
Urzędnicy w koszulkach z krótkimi rękawami odwiedzają miejsca, w których dwa tygodnie temu wynajęta przez Ratusz firma rozpylała zabójczą dla komarów i meszek substancję.
- Jeśli komar ugryzie członka komisji, wtedy opryski trzeba powtórzyć. Nieważne, ile będzie ukąszeń. To już jest ryzyko firmy, która robiła nam takie opryski - wyjaśnia Wiesław Piątkowski, zastępca dyrektora Wydziału Ochrony Środowiska w Urzędzie Miasta.
Wczoraj o godz. 16.30 pierwsza taka komisja wyruszyła do Ogrodu Saskiego. - Żaden komar mnie nie ugryzł - cieszy się Małgorzata Kołtun, inspektor WOŚ. Później urzędniczka pojechała na miasteczko akademickie. Pospacerowała przy ul. Głębokiej i w Parku Rury. I co? - I nic. Nie gryzą - mówi.
- Tego lata komary gryzą raczej rzadko - przyznaje Łukasz Stępień, mieszkaniec Czubów. - Jeden komar dziabnął mnie rano, kiedy byłem w pracy, na budowie na osiedlu Ruta. Kiedy był poprzedni raz? Oj, kilka dni temu.
W tym roku opryski odbywały się w ponad 20 miejscach, m.in. Ogrodzie Saskim, parku Ludowym, ogrodzie botanicznym, skansenie, pl. Litewskim, skwerze przy Centrum Kultury, błoniach przy Zamku i parku Bronowickim.
Badania ich skuteczności będą odbywać się rano, około godz. 8 i późnym popołudniem. - To jest właśnie czas największej aktywności komarów i meszek - potwierdza poseł Stefan Niesiołowski, najpopularniejszy polski entomolog, czyli specjalista od owadów. - Chociaż wieczorem przesunąłbym czas takich badań o dwie godziny, czyli na godz. 18.
Dzisiaj w teren ruszą aż dwie komisje. - Zbiórka o godzinie 8 rano przy starym moście na ul. Zamojskiej - zapowiada Piątkowski. - Stamtąd obie grupy pójdą wzdłuż ścieżki rowerowej biegnącej nad brzegiem Bystrzycy. Jedna komisja pójdzie w lewo, druga w prawo.