Z przestępstwem na koncie Jan B. z Białej Podlaskiej przestałby być radnym, straciłby pracę w policji. Ale dzięki czwartkowej decyzji sądu dyscyplinarnego zachował togę sędziego. Został ukarany tylko naganą.
– W życiu zawodowym zachowywał się nienagannie, zbliża się do zakończenia służby – tak sędzia Bogdan Tracz, przewodniczący składu sądu dyscyplinarnego uzasadniał łagodne potraktowanie Jana B.
27 czerwca 2003 roku Jan B. pił w lokalu piwo z kolegą. Jak sam przyznał, wypił dwa piwa: duże i małe. Potem wsiadł do swojego fiata. Jego kolega ruszył za nim seatem. Na jednej z ulic w Białej Podlaskiej seata zatrzymała policja. Zatrzymał się też Jan B. Policjantom powiedział, że jest sędzią. Pokazał legitymację. Jego kolega miał w organizmie 1,4 promila alkoholu. Policjanci wyczuli woń alkoholu również od sędziego, ale ten odmówił poddania się badaniu na trzeźwość.
Sędzia – po kilkuletnim procesie – został uznany za winnego pomagania koledze w prowadzeniu samochodu po pijanemu: eskortował go i dawał poczucie bezkarności.
W styczniu proces prawomocnie zakończył się warunkowym umorzeniem, bo według sądu takie postępowanie to czyn o nieznacznej szkodliwości społecznej.
Jan B. wrócił do orzekania w sądzie w Białej Podlaskiej. O jego dalszym losie miał zadecydować sąd dyscyplinarny. Na rozprawach Jan B. znowu zaprzeczał, że pilotował pijanego kolegę. Na koniec poprosił o łagodną karę.
Sędziowie uznali, że Jan B. popełniając przestępstwo uchybił godności sędziego. Kara – nagana. Wydający wyrok wzięli pod uwagę, że pijanego kolegę pilotował w nocy, przy niewielkim natężeniu ruchu.
Jan B. będzie mógł dalej sądzić. Z taką przeszłością nie wszędzie byłby w ten sposób potraktowany.
– Warunkowe umorzenie postępowania za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego powoduje wygaśnięcie mandatu radnego – mówi Cezary Widomski z Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie.
Z funkcjonariuszami, którzy popełnili przestępstwa związane z jazdą po pijanemu, żegna się również policja.
– Nawet warunkowe umorzenie postępowania za tego rodzaju przestępstwo kończy się usunięciem ze służby – mówi Janusz Wójtowicz, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
Problemy mają też celnicy, którzy usłyszą takie wyroki, ale przepisy nie nakazują automatycznego usuwania ich z pracy.