Kilka chłodniejszych dni wystarczyło, by mieszkańcy lubelskich bloków poczuli chłód. Dlatego w większości mieszkań kaloryfery są już ciepłe. - Na rozpoczęcie ogrzewania zdecydowało się już większość naszych klientów, w tym największe spółdzielnie mieszkaniowe - informuje Teresa Stępniak-Romanek, rzecznik LPEC.
- Po pierwszych chłodnych nocach otrzymywaliśmy sygnały od mieszkańców, że jest chłodno. Kiedy w środę o 5 rano zobaczyłem, że termometr za oknem wskazuje niespełna cztery stopnie, stwierdziłem, że czas najwyższy uruchomić ogrzewanie - mówi Marek Czapski, prezes SM Centrum.
Od czwartku ciepłe kaloryfery mają też mieszkańcy największych lubelskich spółdzielni: SM Czechów, SM Czuby i LSM. - Od czwartku od godz. 13 powinno grzać we wszystkich budynkach. Mogą być jakieś zawirowania z powodu niedokończonych remontów sieci, ale nie mieliśmy żadnych niepokojących sygnałów - mówi Jan Gąbka, prezes LSM.
Grzeją także mniejsze spółdzielnie. - Ciepło powinni czuć już mieszkańcy naszych wszystkich 21 budynków - mówi Urszula Kuna, zastępca prezesa Spółdzielni Budowlano-Mieszkaniowej Instalator.
Mieszkańcy nie muszą obawiać się o zbędne koszty ogrzewania, gdy na dworze nagle zrobi się cieplej.
- Nasze węzły cieplne wyposażone są w urządzenia automatyki pogodowej, które regulują dostawę ciepła w zależności od temperatury panującej na zewnątrz. Dodatkowo odcinają dostawę ciepła, kiedy temperatura za oknem wzrośnie do określonego poziomu, najczęściej jest to 12 lub 15 stopni. I odwrotnie, jeśli temperatura spadnie, ciepło automatycznie znowu popłynie do kaloryferów - mówi rzeczniczka LPEC.