Trzy dni akcji promocyjnej wystarczyły, by w resorcie obrony rozdzwoniły się telefony młodych ludzi z Lubelszczyzny
Po południu na plac Zamkowy w Lublinie wjechał sprzęt bojowy, na środku stanął wojskowy namiot. Przed nim pojawili się żołnierze: uśmiechnięci, wygadani. Zaczęli zaczepiać przechodniów, rozdawać ulotki, zapraszać do rozmowy.
Opowiadali o życiu w koszarach, o zaletach bycia zawodowym wojskowym i o szansach, jakie daje wstąpienie do korpusu szeregowców. - Jestem zainteresowany - przyznaje Adrian Rasiński, 25-latek z Lublina. - Po studiach ciężko znaleźć pracę. A wojsko mi ją gwarantuje i to za całkiem niezłą pensję.
Chętnych osób jest więcej. - Po trzech dniach naszej akcji w Ministerstwie Obrony Narodowej i wojskowych komendach uzupełnień rozdzwoniły się telefony - mówi Robert Papliński, kierownik zespołu ds. promocji Sił Zbrojnych RP. - Dzwonią osoby zainteresowane wstąpieniem do armii, m.in. z Lubelszczyzny.
Właśnie taki był cel kampanii, która ruszyła w poniedziałek. Największą w historii, ogólnopolską akcję promocyjną polskie wojsko rozpoczęło od Lubelszczyzny. W poniedziałek żołnierze pojawili się w Zamościu, potem byli w Hrubieszowie i Chełmie, dziś odwiedzili Lublin, dziś będą w Puławach, a w weekend w Białej Podlaskiej.
- To metoda, dzięki której największe armie na świecie przyciągają do siebie młodych ludzi - podkreśla Papliński. - My też na to liczymy. (mb)