Na badanie zapisanych jest około tysiąca osób. Dla wielu z nich taki długi czas oczekiwania jest zagrożeniem dla zdrowia.
Badanie koronarografii ocenia drożność tętnic. Jest niezbędne przy schorzeniach serca. W województwie lubelskim są tylko trzy ośrodki mające potrzebny do tego badania sprzęt: SPSK nr 4 oraz Wojewódzki Szpital Specjalistyczny przy al. Kraśnickiej w Lublinie i Szpital Wojewódzki im. Jana Pawła II w Zamościu.
Niestety, Ministerstwo Zdrowia daje zbyt mało pieniędzy na badania. I dlatego liczba oczekujących pacjentów wydłuża się z roku na rok. Wprawdzie lekarze decydują kto może poczekać pół roku, a kto musi być zbadany w trybie pilnym, jednak z chorobami serca jest tak, że nie zawsze udaje się orzec w stu procentach. – Chorzy mający stabilną chorobę wieńcową mogą czekać – mówi dr Ryszard Grzywna, kardiolog ze szpitala przy al. Kraśnickiej w Lublinie.
Jednak prof. Widomska-Czekajska z SPSK nr 4 dodaje, że zawał serca może pojawić się nagle. – Wprawdzie chory powinien nas poinformować, kiedy dolegliwości nasilą się. Wtedy wykonujemy badanie w trybie pilnym, do tygodnia. Ale takich kolejek nie powinno być. Bo chodzi o życie ludzkie.
A jeżeli dojdą jeszcze kłopoty ze sprzętem, na którym wykonuje się koronarografię, problemy potęgują się. – Zdarza się, że aparat psuje się. Wtedy wysyłamy pacjentów do Lublina – przyznaje Jerzy Derkacz, zastępca dyr. ds. lecznictwa, Szpitala Wojewódzkiego w Zamościu.