
Ratusz zaakceptował zarząd, na którego czele stoi poprzedni prezes. Drugi zarząd, który władze miasta odrzuciły – zamierza odwołać się od decyzji magistratu. To może opóźnić przygotowania do wyścigów konnych.

Dla władz miasta to szansa na to, że do września uda się przygotować wyścigi konne na terenach LKJ.
– To klub musi prowadzić rozmowy z partnerami, stadninami czy Totalizatorem Sportowym. My nie zawieramy umów – mówi Krzysztof Żuk, zastępca prezydenta Lublina.
Adam Rosochacki, który stał na czele LKJ od kilku lat, wierzy w to, że uda się zdążyć na czas i przygotować tor. Anna Głębocka, której zarząd nie został zaakceptowany przez Ratusz, zapowiada odwołanie się od decyzji o uznaniu władzy Adama Rosochackiego.
– Urząd Miasta nie posiada uprawnień do decydowania o składzie zarządu LKJ. Jako organ nadzorczy nie może uchylać bądź unieważniać uchwał walnych zebrań członków LKJ, w przypadku wątpliwości może zwrócić się do sądu o uchylenie bądź unieważnienie uchwał – mówi Głębocka.