Kilkaset rozentuzjazmowanych mieszkańców, dzieci i pensjonariuszy walczyło wczoraj wieczorem w Nałęczowie o autograf Michała Wiśniewskiego. Lider Ich Troje kręcił w uzdrowisku kolejny odcinek programu "Jestem, jaki jestem”.
Wieczorem, w porze emisji programu, cała ekipa przeniosła się nad parkowy staw. Potężne reflektory, wóz transmisyjny i ekipa ochroniarzy. Ci ostatni walczyli z napierającym tłumem. Ludzie przyjeżdżali na rowerach i samochodami. Nad stawem byli też chyba wszyscy pensjonariusze. - Nasze wnuczki kochają ten zespół - mówi Krystyna Deker z Sandomierza. - Już do nich dzwoniliśmy.
Tuż obok stoi Urszula Cypryńska z Puław. - O godz. 20 poszła plotka, że będzie tu Michał Wiśniewski. Rzuciłam wszystko i od razu przybiegłam. Przecież to wielki świat przyjechał do Nałęczowa. Ja oglądam każdy odcinek tego programu, a teraz mogłam to wszystko zobaczyć na własne oczy!
- Mam, mam autograf Michała - krzyczy młody chłopak. Nawet nie zauważył, że ma urwany rękaw koszuli.
Michał ściska się z fanami, rozdaje autografy. Ktoś zaczyna śpiewać piosenkę Ich Troje. Wiśniewski przyłącza się do chóru. - Panie! Uważaj pan na moje dziecko! - krzyczy zdenerwowana matka na jakiegoś mężczyznę.
Przed dziesiątą ekipa techniczna zbiera sprzęt. Wiśniewski powoli żegna się z wielbicielami. Teraz wszyscy będą czekali na kolejny odcinek programu. Zobaczą w nim Nałęczów, swoich znajomych, może nawet siebie.