"Witam Was, drodzy Studenci na najebie 2011/2012. Wasz Rektor” – plakat o takiej treści pojawił się na miasteczku akademickim UMCS. Po godzinie zdjęli go pracownicy uczelni, która… odcina się od wszystkiego.
Ogromny czarny banner z białym napisem zawisł w czwartek po południu nad ul. Radziszewskiego na wysokości Chatki Żaka. Informację o plakacie zamieścił blog Lubelski Capik.
"Rektor wraz z Redakcją Lubelskiego Capika postanowił serdecznie przywitać studencką brać, która przyjechała na nauki do "koziego grodu”. Transparent wywiesili (…) nieznani uśmiechnięci sprawcy” – czytamy na blogu. Pod tekstem jest podpis: "Akcja pod honorowym patronatem Lubelskiego Capika”.
Banner pojawił się na miasteczku akademickim UMCS. Może więc sugerować, że "witającym studentów na najebie” (młodzieżowe określenie libacji) jest rektor UMCS. – To oczywiście nieprawda. Baneru nie powiesił nikt z uczelni – sprostowała natychmiast Anna Guzowska, rzecznik UMCS. Plakat zauważył i kazał zdjąć szef promocji uniwersytetu Arkadiusz Wronowski.
Wczoraj o sprawie zrobiło się głośno na całej uczelni. Jej rzeczniczka wydała nawet specjalne oświadczenie: "Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej nie odpowiada za niniejsze działanie i jednoznacznie opowiada się przeciwko tego rodzaju prowokacjom” – napisała Guzowska. "Równocześnie wyrażamy żal, iż w ten sposób podważone zostają próby integrowania środowiska akademickiego Lublina inicjowane przez nasz uniwersytet”.
Nie wiadomo, kto jest autorem napisu. W Internecie pojawiła się plotka, że to "dzieło” Przestrzeni Inicjatyw Twórczych Tektura, która słynie z kontrowersyjnych happeningów. – Tym razem to nie my – ucina Szymon Pietrasiewicz z Tektury. – Ale nie ukrywam, że sam banner jest dosyć zabawny.
– Dziwię się, że komuś chciało się przygotować coś takiego i wypowiedzieć się w ten sposób na temat rektora – podkreśla Guzowska.
Co na to studenci? – Mam wrażenie, że nie poczuli się ani oburzeni, ani jakoś przesadnie rozbawieni. Widząc to, co najwyżej się uśmiechnęli – mówi Paweł Romański z Samorządu Studentów UMCS. – Oburzyła się za to uczelnia, co chyba nie dziwi. To ewidentnie prowokacja. Ktoś chciał się w ten sposób pokazać, zaistnieć.