Ponad 100 hektarów łąk na terenie Zemborzyc i okolic zastało zalanych w czasie powodzi, która dwa tygodnie temu przeszła przez Lubelszczyznę. Urzędnicy tłumaczą, że te tereny są do tego przeznaczone. Inaczej woda zalałaby pół Lublina. Problem w tym, że woda na łąkach nadal stoi. Rolnicy zamierzają w tym tygodniu wystąpić do Urzędu Miasta o odszkodowania.
Krzewiński, razem z innymi poszkodowanymi rolnikami z Zemborzyc, złoży w tym tygodniu w Urzędzie Miasta wniosek o odszkodowanie. W załatwianiu formalności pomoc zaoferowali członkowie Rady Osiedla. - Wszyscy wiemy, ile trzeba czasu i zdrowia, żeby cokolwiek wywalczyć w Ratuszu - mówi Leszek Daniewski, przewodniczący rady. - Ale tym ludziom należy się pomóc.
- Jak będzie trzeba, to zapłacimy - zapewnia Wiesław Piątkowski, zastępca dyrektora Miejskiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. - Rolnikom należą się pieniądze za zniszczone siano - dodaje i zaznacza, że nie ma tu żadnego niedopatrzenia ze strony miasta. - Te łąki są przeznaczone do zalania w chwili, kiedy poziom wody w zalewie się podnosi. W tym roku stan wszystkich wód w Lublinie był bardzo wysoki, dlatego musieliśmy zalać te tereny. Inaczej woda spustoszyłaby połowę Lublina.
- Skoro urzędnicy są tacy spokojni, to niech przyjadą do Zemborzyc i poczują, jak zastana woda teraz śmierdzi - mówią zgodnie mieszkańcy. Rzeczywiście. Na moście na ul. Cienistej, który przecina zalane tereny w poprzek, nie da się wytrzymać dłużej niż kilka minut. - To wina Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, który jest odpowiedzialny za osuszenie terenów.
MOSiR tłumaczy to zbyt dużą ilością wody. - Nasze przepompownie nie dają rady - wyjaśnia Stanisław Klepacz, zastępca dyrektora ds. technicznych. - Przy normalnych wiosennych podtopieniach w pełni wystarczają, ale teraz okazały się zbyt słabe, żeby szybko wypompować z łąk wodę. Zapewniam jednak, że woda wkrótce opadnie.
Żeby taka sytuacja nie powtórzyła się w kolejnych latach, MOSiR zarządził przeprowadzenie oceny stanu technicznego urządzeń wokół Zalewu Zemborzyckiego. - Wyniki ekspertyzy poznamy do końca roku. A jeśli się okaże, że trzeba zainstalować nowe pompy, to wystąpimy o środki finansowe na ich zakup - dodaje Klepacz