Sześć lat bezwzględnego więzienia – to kara dla Doroty W. z Lublina. Kobieta prowadziła po pijanemu i doprowadziła do wypadku na al. Kraśnickiej, w którym zginęły dwie osoby
Wyrok w tej sprawie zapadł wczoraj w Sądzie Rejonowym Lublin-Zachód. Sędzia Marta Marczewska wymierzyła Dorocie W. nie tylko karę 6 lat pozbawienia wolności, ale też wydała dla niej 10-letni zakaz prowadzenia pojazdów. Kobieta ma również pokryć ponad 12 tys. zł kosztów sądowych. To finał kolejnego procesu w tej sprawie. Pierwsze postępowanie, w tym samym sądzie, zakończyło się identycznym wyrokiem.
– To była nagła i bezsensowna śmierć – uzasadniał wówczas wyrok sędzia Artur Jakubanis. – Zginęły dwie osoby, które wracały z pogrzebu. Mąż zmarłej, który ma bardzo poważne problemy ze wzrokiem, został praktycznie pozbawiony opieki.
Po apelacji obrońców sprawa została skierowana do ponownego rozpoznania. Nowy proces ruszył w czerwcu ubiegłego roku. – Bardzo ubolewam nad tym, co się stało – przekonywała wtedy Dorota W. – To tragedia moja, mojej rodziny i poszkodowanych. Jest mi bardzo przykro – mówiła przed sądem.
Do tragedii doszło w listopadzie 2012 r. Dorota W., agentka ubezpieczeniowa, jechała wtedy al. Kraśnicką do domu w Konopnicy. Warunki na drodze nie były najlepsze. Ściemniało się i padał deszcz. Kobieta straciła panowanie nad swoją alfą romeo i wjechała w jadącego z przeciwka peugeota 307. Samochodem tym podróżowali 72-letnia Irena K. oraz 80-letni Jan S. Oboje zginęli na miejscu.
Dorota W. miała prawie 1,4 promila alkoholu w organizmie. Została oskarżona o jazdę po pijanemu i spowodowanie śmiertelnego wypadku. Przyznała się tylko do pierwszego zarzutu. Z jej relacji wynikało, że alkohol nie przyczynił się do wypadku. Dorota W. tłumaczyła, że zauważyła karton leżący na drodze i chciała go ominąć. – Wpadłam w poślizg. Od tej pory nic nie pamiętam. Ocknęłam się po pewnym czasie – wyjaśniała Dorota W.
Z zeznań świadków wynika, że niedługo przed wypadkiem na jezdni rzeczywiście leżała paczka styropianu. Kierowcy bez problemu omijali ją z prawej strony. Sąd ustalił, że gdyby Dorota W. była trzeźwa, również mogłaby to zrobić. Kobieta jechała z prędkością co najmniej 88 km/h, przy ograniczeniu do 50 km/h. Za spowodowanie tragicznego wypadku groziło jej do 12 lat za kratami.
Rozprawy w procesie Doroty W. zaplanowano aż do maja. Postępowanie mogło trwać jeszcze dłużej, bo prowadząca je sędzia przechodzi w stan spoczynku (wobec zmiany sędziego proces musi zostać powtórzony). Wczorajszy wyrok pozwolił jednak uniknąć przedłużania procesu.