Nauczycielki są nękane przez akwizytorów i adoratorów, a uczniowie wiedzą, gdzie mieszka i jaki ma numer komórki nielubiany przez nich fizyk czy matematyk. Prywatne adresy i numery telefonów lubelskich pedagogów znalazły się na stronach internetowych Ministerstwa Edukacji i Nauki.
– Urzędnicy pohulali sobie z naszymi danymi – mówi Grażyna Błaszczuk, nauczycielka nauczania początkowego z Chełma. – Teraz każdy może zobaczyć, gdzie mieszkamy, jaki mamy numer telefonu. Wszystko jest dostępne. Wystarczy kliknąć.
Wykorzystują to różni ludzie i nie zawsze w celach, dla jakich dane te zostały podane. Pół biedy, gdy pod prywatne numery dzwonią znajomi, którzy odnaleźli namiary na dawnych kolegów. Ale zdarzają się też adoratorzy, którzy przez e-maile czy SMS-y próbują zdobyć względy u nauczycielek. Prawdziwą plagą są jednak firmy szkoleniowe, wydawnictwa i przedstawiciele handlowi.
– Kiedy po raz kolejny ktoś z jakiegoś banku zadzwonił na moją prywatną komórkę, ręce mi opadły – wspomina pani Grażyna. – Zdenerwowana zapytałam, skąd mają mój numer. Wtedy usłyszałam, że przecież wszyscy mogą go mieć, bo jest na stronach internetowych Ministerstwa Edukacji i Nauki.
Starając się o zostanie ekspertem, nauczyciele podpisywali oświadczenie. Wyrażali w nim zgodę na przetwarzanie danych osobowych w publikacjach i na stronach internetowych MEiN. – Dobrze, zgoda może i była – mówi Jolanta Siembida, nauczycielka geografii w świdnickim liceum. – Ale to nie znaczy, że chciałam, żeby wszyscy mieli do tego dostęp. Myślałam, że na stronę zaglądać będą tylko zainteresowani, czyli inni nauczyciele.
Zaglądają jednak wszyscy. Strona z danymi jest już także dobrze znana uczniom. – Powiedział mi o niej kolega. Teraz już wiem, gdzie mieszka mój matematyk, jaki numer telefonu ma moja polonistka – cieszy się Tomek, licealista z XIV LO w Lublinie. – Jakby co, to wiem też, do kogo zadzwonić, żeby poprosić o udzielanie korepetycji.
MEiN początkowo nie przyznało się do pomyłki, podkreślając, że nauczyciele sami wyrażali zgodę na publikację swoich danych osobowych. Ale po naszej interwencji urzędnicy obiecali nam, że zmodyfikują stronę. – Informacje zamieszczone na naszych stronach miały ułatwić dostęp do ekspertów – tłumaczy Mieczysław Grabianowski, rzecznik prasowy ministra edukacji. – Jednak skoro pojawiają się sygnały o problemach, pomyślimy o zmianie. Rozwiązaniem mogłoby być hasło znane tylko osobom zainteresowanym. •