Do 3 lutego można zgłaszać nazwiska kandydatów na radnych dzielnicowych. Składy 27 lubelskich rad dzielnic na kolejną kadencję wybrane zostaną 5 marca.
Rady dzielnic to jednostki pomocnicze miejskiego samorządu. Pełnią głównie funkcję konsultacyjną i opiniodawczą m.in. w kwestii planowania inwestycji, nazewnictwa ulic, likwidacji lub przekształcenia placówek oświatowych czy innych miejskich jednostek, zmian w przebiegu tras komunikacji miejskiej lub opracowania projektów planu zagospodarowania przestrzennego. W dużym skrócie, są swego rodzaju pomostem między mieszkańcami i Urzędem Miasta. Rady decydują też o przeznaczeniu pieniędzy z tzw. rezerwy celowej. Chodzi o 170 tys. zł rocznie na prace remontowo-modernizacyjne w każdej z dzielnic.
Właśnie dobiega końca kadencja radnych dzielnicowych wybranych w 2019 roku. Wybory na kadencję 2023-2027 odbędą się 5 marca.
Dziś rozpoczyna się zgłaszanie kandydatur. Radnym może zostać każdy, kto najpóźniej w dniu głosowania kończy 18 lat i stale mieszka na terenie danej dzielnicy. Wyjątek stanowią osoby skazane prawomocnym wyrokiem i pozbawione prawa wybieralności, ale też radni Rady Miasta Lublin oraz osoby zajmujące kierownicze stanowiska w Urzędzie Miasta i podległych mu jednostkach.
Warunkiem koniecznym jest uzyskanie poparcia co najmniej 25 wyborców z obwodu, w którym dany kandydat będzie ubiegał się o wybór. Podpisy należy zbierać na specjalnych formularzach dostępnych na stronie radydzielnic.lublin.eu/wybory. Wypełnione zgłoszenia trzeba dostarczyć do Miejskiej Komisji Wyborczej. Będzie ona dyżurowała w pokoju nr 3 w Ratuszu przy pl. Łokietka 1 w dni robocze od dziś do końca stycznia w godz. 14.30-17.30 oraz 1 i 3 lutego w godz. 14.30-20.
Warto podkreślić, że wybory do rad dzielnic zazwyczaj nie cieszą się zbyt dużym zainteresowaniem. Przed czterema laty w skali całego miasta frekwencja wyniosła niespełna 7 procent. Najwyższa była na Szerokiem, gdzie sięgnęła prawie 19 procent. Najniższą zanotowano na Wrotkowie, gdzie do urn poszło zaledwie 2,7 procent uprawnionych do tego mieszkańców. W czterech dzielnicach głosowanie w ogóle nie było potrzebne, bo kandydatów w nich było tak mało, że miejsca w radach dostali automatycznie.