Krzysztof Żuk nowym przewodniczącym regionu lubelskiego Platformy Obywatelskiej. Ale niewiele brakowało, by doszło do sensacji. Ze swoim kontrkandydatem wicemarszałkiem województwa Krzysztofem Grabczukiem prezydent Lublina wygrał zaledwie trzema głosami
Już w sobotę wieczorem nieoficjalne wyniki wskazywały na niewielką różnicę. W terenie większe poparcie zebrał Grabczuk. Jak informował na Facebooku poseł Stanisław Żmijan, w powiecie bialskim wicemarszałek województwa otrzymał 100 proc. głosów, wygrywając 48:0.
Także w swoim mateczniku, czyli w Chełmie, Grabczuk wziął wszystkie głosy. Kluczowe miały więc okazać się wyniki z Lublina, bo według wciąż nieoficjalnych informacji, przed zliczeniem głosów oddanych w stolicy województwa Żuka poparło o ponad sto osób mniej.
Prezydent Lublina w swoim mieście zwyciężył zdecydowanie, co wystarczyło do finalnego triumfu. Ten okazał się minimalny, bo w ostatecznym rozrachunku prezydent Lublina wygrał 402:399.
Tuż po ogłoszeniu oficjalnych wyników Żuk podziękował przede wszystkim za głosy oddane w Lublinie. – Moje zdecydowane zwycięstwo w naszym mieście jest dowodem ogromnego wsparcia, jakiego tu doświadczam. Gratuluję mojemu kontrkandydatowi Krzysztofowi Grabczukowi, którego bardzo dobry wynik w okręgu Biała Podlaska-Chełm potwierdza jego pozycję lidera na tym obszarze. Dziękuję mu za współzawodnictwo i przestrzeganie zasad fair play w wewnętrznej kampanii wyborczej – napisał w przesłanym mediom oświadczeniu.
Teraz niewiadomą pozostają nazwiska pozostałych członków zarządu regionu PO. Z zakulisowych rozmów wynika, że Grabczuk nie dostanie funkcji wiceprzewodniczącego (wcześniej mówił, że w razie jego zwycięstwa takie miejsce zaoferuje Żukowi). Zwyczajowo miejsca w zarządzie zajmują parlamentarzyści.
W całym województwie jest ich pięcioro, a właśnie tylu – według partyjnego statutu – jest zastępców przewodniczącego.
W kuluarach można także usłyszeć, że kontrkandydat Żuka po wyborczym niepowodzeniu może zostać zmarginalizowany w partii. Mówi się także, że w związku z tym, wraz z grupą swoich zwolenników, może opuścić PO i zasilić centroprawicowe Porozumienie Jarosława Gowina. – Mogę powiedzieć tylko tyle, że moje miejsce jest w Platformie – zapewnia jednak Grabczuk.
Czy tak niewielka wygrana Żuka jest zaskakująca? – Już sam jego udział w tych wyborach i powrót do polityki partyjnej był dla mnie zaskoczeniem – odpowiada dr Wojciech Maguś, politolog i medioznawca z UMCS przypominając, że w 2014 roku prezydent Lublina zrezygnował z funkcji wiceprzewodniczącego regionu PO, by poświęcić więcej czasu sprawom miasta.
– Teraz daje sygnał chęci wzmocnienia partii swoim wizerunkiem samorządowca, który cieszy się społecznym poparciem. To deklaracja, która ma mieć oddźwięk ogólnopolski. Ale wiąże się to też z ryzykiem, bo notowania Platformy w skali kraju nie są najlepsze. Krzysztof Żuk w ten sposób może wzmocnić notowania partii, ale może się to odbyć jego kosztem – przewiduje dr Maguś.
Od urny z kwitkiem
Sobotnim wyborom towarzyszyły też pewne kontrowersje. Piotr Sawicki, który w ostatnim czasie głośno krytykował lokalne władze PO i popierał kandydaturę Grabczuka, napisał na Facebooku, że wraz z dwojgiem innych partyjnych działaczy „nie zostali dopuszczeni do głosowania”.
– Po rozwiązaniu naszych struktur w powiecie mieliśmy trzy miesiące, żeby zapisać się do nowych kół. Zrobiliśmy to w terminie, ale ostatecznie nie zostaliśmy wpisani do Centralnego Rejestru Członków. Przez to uniemożliwiono nam możliwość opłacenia składek i udział w głosowaniu – wyjaśnia Sawicki i zapowiada złożenie protestu do partyjnej centrali. – Zakładam, że niczego to nie zmieni. Ale w tym kontekście wygrana Krzysztofa Żuka może wydawać się wątpliwa.
W 2014 roku prezydent Lublina zrezygnował z funkcji wiceprzewodniczącego regionu PO, by poświęcić się Lublinowi. Teraz wraca do polityki