- Do wybuchu doszło przez przypadek - twierdzi mieszkaniec Lublina, u którego wczoraj w nocy eksplodował pojemnik ze środkiem owadobójczym.
Rano służby prasowe policji informowały, że eksplozję spowodował właściciel mieszkania, który walcząc z mrówkami wycisnął do przewodu wentylacyjnego zawartość pojemnika ze środkiem owadobójczym, a potem go podpalił. Teraz opierają się na zeznaniach właściciela mieszkania.
- Mężczyzna twierdzi, że środek owadobójczy stał na pralce i pewnej chwili wybuchł - mówi Magdalena Jędrejek, z biura prasowego KMP w Lublinie. - Wersję tę oceni biegły.
Nadzór budowlany bada w jakim stopniu eksplozja naruszyła ściany bloku.
(er)