Witold B., były policjant z Łęcznej, za śmiertelne potrącenie pieszej na pasach i ucieczkę z miejsca wypadku uzgodnił z prokuratorem karę 4 lat więzienia. Rodzina ofiary protestuje
Witold B. i jego żona przyznali się do winy. Składali wyjaśnienia, które częściowo zgadzają się z ustaleniami śledczych. Para złożyła przy tym wnioski o skazanie ich bez rozprawy. Oboje uzgodnili kary z prokuratorem. Witold B. proponuje dla siebie 4 lata więzienia, 15 tys. zł zadośćuczynienia dla rodziny ofiary oraz zakaz prowadzenia pojazdów na 6 lat. Monika B. zaproponowała 6 miesięcy więzienia w zawieszeniu na pięć lat oraz grzywnę.
- Nie zgodzimy się na tak niską karę dla Witolda B. - zapowiada Jan Piszyk, ojciec ofiary, który wystąpi w sprawie jako oskarżyciel posiłkowy. - On uciekł z miejsca wypadku, zacierał ślady. Nic nie działa na jego korzyść.
19-letnia Kasia zmarła na miejscu. Prokuratura porozumiała się z byłym policjantem, uzgodnili za to przestępstwo karę 4 lat więzienia. - Witold B jechał z nadmierną, a przede wszystkim niedostosowaną do sytuacji drogowej prędkością na poziomie 55-60 km/h. Nie zachował należytej ostrożności przy dojeżdżaniu do oznakowanego przejścia dla pieszych - wyjaśnia Beata Syk-Jankowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie. - Nie zmniejszył prędkości, nie hamował i potrącił prawidłowo przechodzącą po przejściu pieszą.
Witold B. uciekł. Za to również odpowie przed sądem. Były policjant czeka na proces w areszcie. Na ławie oskarżonych dołączy do niego żona, 25-letnia Monika. Feralnego dnia jechała wraz z mężem i również nie pomogła umierającej. To nie jedyny zarzut pod jej adresem.
- Pomagała Witoldowi B. uniknąć odpowiedzialności karnej - wyjaśnia Syk-Jankowska. - Zacierała ślady przestępstwa, ułatwiając mu oddanie do warsztatu samochodu.
Badaniem wypadku z 14 grudnia ub. roku zajmowało się dwóch biegłych. Pierwszy ocenił, że to piesza przyczyniła się do wypadku, bo weszła na pasy. Policjant mógł jej nie widzieć. Prędkość, z jaką jechał, nie miała znaczenia. Przeprowadzony na miejscu eksperyment nie zostawił na tej opinii suchej nitki. Powołano drugiego specjalistę.
- Stwierdził, że przyczyną wypadku było postępowanie Witolda B., który dojeżdżając do czytelnie oznakowanego przejścia z nadmierną prędkością nie zareagował na przekraczanie jezdni przez pieszą - wyjaśnia Syk-Jankowska. - Witold B. mógłby uniknąć potrącenia, gdyby hamował.
Eksperyment udowodnił że policjant miał możliwość zauważenia samego przejścia dla pieszych, jak i nastolatki wchodzącej na pasy. Dziewczyna była widoczna z co najmniej 37 metrów od krawędzi przejścia.
- Odległość ta pozwoliłaby, przy podjęciu manewru hamownia, na unikniecie wypadku, nawet przy poruszaniu się z prędkością 55 km/h - dodaje Syk-Jankowska. - Biegły nie stwierdził przy tym, aby zachowanie pieszej Katarzyny P. przyczyniło się do wypadku.
O uwzględnieniu wniosku oskarżonych zdecyduje sąd. Jeśli go odrzuci, były policjant będzie się musiał liczyć z karą do 12 lat więzienia.