Czy biję męża? Czy podejmowałam nieskromne myśli i czyny? - na takie pytania powinny odpowiedzieć sobie przed spowiedzią pobożne mieszkanki Szczebrzeszyna. Dla ułatwienia proboszcz wywiesił im listę z grzechami. - A dlaczego nikt nie pomyślał o męskich grzeszkach - pytają parafianki.
Lista liczy 71 pozycji, które mają pomagać parafiankom w sakramencie pokuty. Takich ułatwień nie mają mężczyźni. Po drugiej stronie kościoła próżno szukać męskiego spisu grzechów. Jest za to tablica ku czci pomordowanych żołnierzy AK.
Mieszkańcy żartują, że ktoś chciał ułatwić paniom życie. Mogą teraz podać księdzu odpowiedni numerek, zamiast opowiadać o tym, w czym i jak grzeszyły.
Zdaniem parafianek lista jest niesprawiedliwa. - Powinien tam wisieć także spis męskich grzechów. Byłby o kilka punktów dłuższy - zapewnia właścicielka prywatnego sklepiku.
- Skoro jest coś dla kobiet, to i o mężczyznach powinni pomyśleć - wtóruje Małgorzata Wieczorek, kioskarka. Podobnego zdania jest Maria Loc-Oczkoś, sekretarz miasta i gminy. Ale ona zwraca uwagę na jeszcze inny element: Żeby w dobie komputeryzacji w kościele wisiał taki odręczny spis, sporządzony niechlujnym pismem...
Na plebanii nikt nie przyznaje się do wywieszenia listy grzechów. - Ja tu jestem dopiero od roku, a ten spis wisi od dawna - zastrzega ks. dziekan Józef Flis i z uśmiechem dodaje, że niczego nie ma zamiaru demontować. - Kościół jest zabytkowy, więc nie wiadomo, co można ruszyć, a czego nie.
Ale robotnicy, którzy od poniedziałku remontują kościół, nie przejęli się słowami księdza. Panowie Tomasz, Ireneusz i Piotr bez wyrzutów sumienia wynieśli wczoraj spis na dwór i w pełnym słońcu czytali, zaśmiewając się do łez. - Ale te baby to grzesznice! - komentowali. Podobało im się pytanie o umiarkowanie w oglądaniu telewizji, ale sensację wzbudził grzech numer 59: Czy symulowałam chorobę, niemoc i bezradność? - Nie dopisali, że chodzi o łóżko - domyślił się jeden z nich.
Mieszkanki Szczebrzeszyna, które listę analizowały, twierdzą, że pytania o grzechy napisała kobieta. Żadna z pytanych przez nas parafianek nie chciała jednak się przyznać, że kiedykolwiek korzystała z wywieszonej przy konfesjonale ściągawki. - Ja tak źle, jak tam napisali, nie robię, to i podpowiedzi nie potrzebuję - przekonuje Janina Czop, starsza mieszkanka miasta.
Ksiądz Józef Flis zapewnił nas, że nie wymaga od parafianek, by spowiadały się według listy. On sam traktuje ją jako jedną z ciekawostek turystycznego miasteczka.
A co z listą grzechów dla mężczyzn? - Prawdopodobnie kiedyś była, ale co się z nią mogło stać, nie mam pojęcia - odpowiada ksiądz. •