Szarpanie, rozbieranie i poniżanie. Tak wychowawczyni z lubelskiego Pogotowia Opiekuńczego miała traktować swoich podopiecznych. Sprawę bada prokuratura. To, że dzieci padały ofiarą przemocy psychicznej, potwierdzili już kontrolerzy wojewody
Anonimowe zawiadomienie dotyczące przemocy w pogotowiu trafiło do lubelskich śledczych pod koniec listopada. Autor wskazuje na jedną z pracownic, która opiekuje się najmłodszymi dziećmi. Ma ona regularnie się nad nimi znęcać.
– Wyzywała dzieci, szarpała je. Groziła, że rozbierze je do naga i postawi na korytarzu. Kąpała razem chłopców i dziewczynki, a one się wstydziły i płakały – czytamy w liście do prokuratury. – Wychowawczyni położyła się na dziecku i przyduszała je, a to był mały chłopiec. Dzieci boją się tej pani i płaczą kiedy ma przyjść na dyżur.
Do skandalicznych zachowań ma dochodzić od lat. Teraz praktykom stosowanym przez wychowawców z pogotowia przyjrzy się prokurator.
– Właśnie otrzymaliśmy zawiadomienie w tej sprawie – informuje Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie. – Przekazaliśmy je już do Prokuratury Rejonowej w Lublinie. W najbliższych dniach zapadnie decyzja co do dalszych czynności w sprawie.
Z pisma, jakie trafiło do śledczych wynika, że wychowankowie bali się głośno mówić o skandalicznych zachowaniach wychowawczyni. Dzieci żyły w strachu, że kobieta doprowadzi do ich wyrzucenia z pogotowia. A podopieczni placówki nie chcieli wracać do swoich domów, gdzie była przemoc i alkohol.
To, że w pogotowiu znęcano się nad wychowankami, już latem stwierdzili kontrolerzy wojewody. W ich ocenie dochodziło tam do „sytuacji, w których pracownicy stosują wobec wychowanków przemoc psychiczną”. Jakie były tego oznaki?
– Wyzwiska, podniesiony głos, komentarze dotyczące wychowanków – wylicza Radosław Brzózka, rzecznik wojewody. – Zdarzały się sytuacje, gdy jeden z wychowawców zachowywał się w niewłaściwy sposób w stosunku do wychowanków.
Brzózka wspomina także o nierównym traktowaniu jednego z wychowanków przez personel oraz o „przekraczaniu kompetencji” przez dwóch wychowawców.
Obecnie w Pogotowiu Opiekuńczym trwa kolejna kontrola prowadzona na zlecenie wojewody. Zaczęła się po listopadowych doniesieniach Gazety Wyborczej o tym, że na terenie placówki dwóch wychowanków zgwałciło 9-latka, a dyrektor nie zgłosił tego sądowi rodzinnemu. Dziś nie kieruje już placówką. – W postępowaniu kontrolnym inspektorzy wezmą pod uwagę również kwestie poruszone w zawiadomieniu o popełnieniu przestępstwa z dnia 28 listopada – zapowiada rzecznik wojewody.
Z zawiadomienia wynika również, że podopieczni pogotowia alarmowali o przemocy przedstawicieli opieki społecznej. Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie kontrolował placówkę, ale niczego podejrzanego nie zauważył.
– Nasi kontrolerzy nie rozmawiali z dziećmi, nie są do tego uprawnieni – tłumaczy Magdalena Suduł, rzecznik MOPR. – Dzieci też nie zgłaszały naszym kontrolerom takich sygnałów.