Nie przeszkadza im hałas z ruchliwej al. Solidarności, ani ten dobiegający z pobliskiej budowy szpitala przy Staszica. Bobry na dobre zadomowiły się w śródmiejskim odcinku Czechówki. Ślady ich obecności widać też przy Bystrzycy oraz Czerniejówce.
Bliskie spotkanie z sympatycznym gryzoniem przeżył we wtorek rano jeden z naszych Czytelników. – To było przy Czechówce pomiędzy ul. Wodopojną a nowym mostkiem do szpitala klinicznego – opisuje pan Artur. – Bóbr siedział sobie na brzegu, niezbyt przejęty, tylko na mnie spojrzał. Gdy przechodziłem, to skoczył do wody i niespiesznie popłynął w stronę ul. 3 Maja.
Gryzonie nie są tu widywane po raz pierwszy. Podobne sygnały zdarzały się już wcześniej. A namacalnym dowodem obecności bobrów jest powalone w zeszłym roku drzewo.
– W tym roku jeszcze nie mieliśmy zgłoszenia o bobrach w Czechówce – mówi nam Robert Gogola, rzecznik Straży Miejskiej. – Ostatni sygnał mieliśmy z 3 grudnia.
Bobrza rodzinka z Czechówki jest dobrze znana Wodom Polskim. – Obserwujemy ją już od kilku lat – przyznaje Jarosław Kowalczyk, rzecznik Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Lublinie. Zapewnia, że ze strony państwowej instytucji nic tym zwierzętom nie grozi. – Tym bardziej, że bóbr jest pod ochroną – podkreśla Kowalczyk. – Tamy, które do tej pory obserwowaliśmy, nie zagrażały dobytkowi, ani tym bardziej ludziom.
Bobry obecne są także w dwóch innych lubelskich rzekach. Zbudowaną przez nie konstrukcję można było zobaczyć m.in. na Czerniejówce niedaleko ul. Mickiewicza. Ślady działalności bobrów są doskonale zauważalne nad brzegiem Bystrzycy. Jednym z miejsc, gdzie można je zaobserwować są meandry w pobliżu ul. Nadbystrzyckiej. Drugim takim miejscem jest odcinek rzeki między mostem przy ul. Żeglarskiej a mostem kolejowym w pobliżu ul. Janowskiej.
Jak tłumaczą zoolodzy obecność bobrów w mieście nie jest niczym nowym ani zaskakującym. Ich populacja w Polsce w ostatnich latach bardzo wzrosła, w związku z czym zaczęły szukać coraz to nowych obszarów bytowania. I stąd na drzewach w pobliżu rzek można się natknąć na tzw. zgryzy bobrowe, czyli ślady po podgryzaniu. Czasami zgryzy są zaś tak skuteczne, jak te świeże nad Czechówką, które powaliły dwa dorodne drzewa.
– Jeszcze 30 lat temu, kiedy byłem studentem, bobry były gatunkiem bardzo rzadkim i wykonywano nawet ich reintrodukcję. Bobry na Lubelszczyznę były przywożone z Mazur – mówi prof. Jarosław Wiącek z Katedry Zoologii i Ochrony Przyrody UMCS.
Dlaczego bobrom nie przeszkadza obecność ruchliwej ulicy, czy pobliskiej budowy? – Bóbr to zwierzę, które jest aktywne nocą. W dzień, kiedy ruch w okolicy się zwiększa, one są w bezpiecznych miejscach, czyli swoich norkach. Poza tym nie są niepokojone, bo ludzie najczęściej nie zauważają śladów ich obecności – dodaje Jarosław Wiącek.
W Lublinie bardzo dobre warunki bobry miały ostatnio także w parku Ludowym, gdzie mimo trwającej przez dwa lata przebudowy, były często widziane.
Są jednak sytuacje, kiedy zwiększająca się populacja bobrów może powodować problemy. Tak jest w przypadku osobników, które budują nory w wałach przeciwpowodziowych. Ostatnio w okolicach Płocka bobrze nory przy wysokim stanie Wisły osłabiły wały. Ale na szczęście strzelać do tych zwierząt nie można, bo są częściowo chronione. – Jedyną metodą ograniczania ich populacji na jakimś terenie jest odławianie i wywożenie w inne miejsce – mówi prof. Wiącek.
Bóbr europejski
Gatunek ziemno-wodnego gryzonia. Może przebywać pod wodą bez przerwy nawet do 15 minut. Należy do nielicznego grona gatunków, które potrafią przystosować środowisko do własnych potrzeb. Dzięki wyjątkowo silnym siekaczom bobry potrafią ściąć bardzo grube drzewa, o średnicy nawet do 1 metra. Budują tamy i żeremia. W wielu regionach Europy wyginęły. W Polsce jest pod ochroną.