Budowlańcy z lubelskich firm "Joren” i "Jorbud” nie mogą się doprosić pieniędzy za pracę za granicą.
do oszustwa.
Adam (nazwisko do wiadomości redakcji) wyjechał do Francji na początku października ubiegłego roku. Został skierowany do pracy na budowie. Umowę zawarł z lubelską spółką "Joren”. - W Polsce nie ma co liczyć na dobrze płatną pracę, więc skorzystałem. Liczyłem na duże pieniądze - mówi.
Przeliczył się. - Pieniądze za pierwszy miesiąc wypłacono nam w dwóch ratach - twierdzi Adam. Za następne 30 dni pełnego wynagrodzenia już nie dostałem. Firma jest mi winna około 5 tys. zł - wylicza. Jego zdaniem, "Joren” potraktował podobnie kilkadziesiąt innych osób.
Szefowa spółki nie ma sobie nic do zarzucenia. - Kontrahent francuski zakwestionował część wykonanych prac i nam nie zapłacił - tłumaczy prezes Małgorzata Nurzyńska-Maleszyk. - Prowadzimy z nim negocjacje. Jesteśmy już bliscy porozumienia. Jak tylko pieniądze wpłyną na konto spółki "Joren”, roszczenia pracowników będą stopniowo regulowane.
Ale to nie jedyne kłopoty pani prezes. Roszczenia finansowe mają też pracownicy innej firmy budowlanej, którą zarządza - spółki "Jorbud”.
- Od października czekam na wypłatę zaległych nadgodzin. Nie zapłacono mi ponad 11 tys. zł - twierdzi pan Roman (nazwisko do wiadomości redakcji).
- Firma "Jorbud” jest w trudnej sytuacji materialnej, ale powoli wychodzimy na prostą. Nie wszyscy pracownicy dostali pełne wynagrodzenia, m.in. dlatego, że byłam zmuszona rozwiązać kontrakt z Francuzami - wyjaśnia - Nurzyńska-Maleszyk. I dodaje, że "od lipca 2007 zobowiązania pracownicze spółki zostały spłacone w 80 procentach”.
Jednak pracownicy, którzy czują się oszukani, poszli do prokuratury. - Pod koniec lutego wpłynęły do nas cztery zawiadomienia dotyczące spółki "Joren” - potwierdza Marek Zych, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej Lublin-Północ. - Policja wszczęła dochodzenie w sprawie oszustwa na około 29 tys. zł. Śledztwo jest prowadzone w sprawie. Po jego zakończeniu okaże się, czy będzie można postawić zarzuty konkretnej osobie.
Tymczasem w prasie można znaleźć ogłoszenia kolejnej firmy zarządzanej przez Małgorzatę Nurzyńską-Maleszyk. - "In Temporis” działa na zupełnie na innych zasadach niż spółki "Joren” i "Jorbud”. To agencja pracy tymczasowej. Sporadycznie zdarzają się opóźnienia z wypłatą wynagrodzeń, nie dłuższe niż kilka dni - przekonuje pani prezes.