Port Lotniczy Lublin może stracić część unijnej dotacji. Powodem jest zbyt mała liczba pasażerów. - Nie ma powodów do obaw - zapewniają przedstawiciele portu.
- W lotnictwie wszystko jest możliwe. W tym roku planujemy odprawić 250 tys. pasażerów. To realny wynik, tym bardziej, że samo zwiększenie aktywności linii lotniczych Wizz Air powinno zapewnić nam ok. 150 tys. podróżnych - mówi Piotr Jankowski, rzecznik prasowy Portu Lotniczego Lublin i twierdzi, że niezależnie od tego lotnisku nie grozi utrata dotacji. - Spółka ma dwie decyzje Komisji Europejskiej o realizacji i finansowaniu budowy lotniska. Sprawę monitoruje wskazana przez KE instytucja. Naszym zdaniem nie ma zagrożenia zwrotu środków unijnych - przekonuje.
Poprzedni prezes portu Grzegorz Muszyński jest dziś radnym wojewódzkim PiS i na ostatniej sesji ostro krytykował działania obecnych władz lotniska. Najpoważniejszy zarzut dotyczył rzekomej dopłaty 400 tys. euro liniom Carpatair za uruchomienie połączeń do Rzymu.
- To nieprawda, nie wiem skąd pochodzą takie informacje, zważywszy, że umowy stanowią tajemnicę handlową przedsiębiorstwa. Wielkość opłat lotniskowych ustalana jest na podstawie oficjalnego cennika zatwierdzanego przez Urząd Lotnictwa Cywilnego. Port lotniczy zawiera porozumienia z przewoźnikami, które pozwalają z jednej strony generować ruch pasażerski, a z drugiej generować przychody z działalności lotniskowej i pozalotniskowej - wyjaśnia Piotr Jankowski.