Nie milkną echa rzekomych rozmów dotyczących przejścia szefa Platformy Obywatelskiej w Lublinie Grzegorza Nowakowskiego do ruchu Szymona Hołowni. Działacze PO domagają się dymisji, a sprawę mają zbadać krajowe władze w partii.
Po niedawnych odejściach senatora Jacka Burego i posłanki Joanny Muchy do Polski 2050, w poniedziałek wybuchła kolejna bomba w lubelskiej PO. Na jaw wyszło, że Nowakowski zgłosił się jako wolontariusz do ruchu Hołowni. On sam tłumaczył, że zrobił to ze względu na to, że w programie Polski 2050 sporo miejsca zajmują tematy związane z ekologią.
Komentarza nie chciał udzielić Dziennikowi szef partii w regionie prezydent Lublina Krzysztof Żuk. – Nie będę komentował tej sprawy do czasu jej wyjaśnienia – mówi nam również poseł PO Michał Krawczyk.
Niektórzy jednak dość ostro wypowiedzieli się w internecie. – Chcieliście mieć Nowakowskiego jako przewodniczącego PO w Lublinie, bo Sobczaka trzeba było kopnąć, to macie! Kompromitacja, zdrada, renegacja!... Jacy liderzy, taka Platforma! Zwymiotuję się! – napisał na Facebooku Jacek Sobczak, były wicemarszałek województwa, który PO w Lublinie kierował przed Nowakowskim. – Co napisałem, to napisałem. Nie zamierzam tego komentować, ani uzupełniać – ucina rozmowę.
Z kolei miejski radny Bartosz Margul również na Facebooku skwitował: – Człowiek honoru podałby się do dymisji.
W nieoficjalnych rozmowach słyszymy, że ostatnimi doniesieniami na temat szefa miejskich struktur miała zająć się partyjna centrala. – Na razie chcemy zbadać sprawę – odpisuje krótko sekretarz generalny PO Marcin Kierwiński.
Ale jak ustaliliśmy, zarząd krajowy Platformy wciąż zajmuje się wyjaśnieniem sytuacji sprzed niemal roku. Chodzi o posiedzenie miejskich struktur partii z marca 2020 r., na którym część działaczy próbowała pozbawić Nowakowskiego funkcji. Spotkanie zostało przez niego przerwane. Przeciwnicy przewodniczącego spekulują, że sprawa może zostać rozstrzygnięta po ich myśli i zakończyć się powołaniem komisarza wyborczego, który miałby przeprowadzić wybory nowych władz w mieście.
– Ktoś próbuje w ten sposób odwrócić uwagę od problemu, jakim jest odejście z partii Joanny Muchy i szuka sensacji nie tam, gdzie trzeba – komentuje Nowakowski.
A niektórzy z partyjnych działaczy przekonują, że przewodniczący wbrew pozorom wcale nie musi stać na straconej pozycji. – Ma za sobą spore grono swoich ludzi, stworzył dużą siłę. I pamiętajmy, że walcząc o drugą kadencję w demokratycznych wyborach dość wyraźnie wygrał z miejską radną Anną Ryfką. Ale niewątpliwie cała ta sytuacja świadczy o tym, że w lubelskiej Platformie nie dzieje się dobrze – podsumowuje chcąc zachować anonimowość jeden z działaczy PO.