Albo poczekamy do stycznia, albo pójdziemy teraz do lekarza i zapłacimy za wizytę. Wszystko przez to, że NFZ nie finansuje tzw. nadwykonań. Dlatego przychodnie wprowadziły opłaty.
Wszystko przez to, że przychodnia wyczerpała limit na wizyty w ramach funduszu.
- Wypracowaliśmy 50 tysięcy zł ponad plan. A pacjentów, którzy nie chcą teraz płacić, rejestrujemy na styczeń. - mówi Stanisław Podgórski, kierownik NZOZ Farmed, w którym leczy się pan Franciszek. - Zdecydowaliśmy, że będziemy pobierać opłaty za wizytę u specjalisty. Dlaczego? - Dostałem wiadomość z NFZ, że nie dostanę zwrotu za tzw. nadwykonania - dodał Podgórski.
Nasz Czytelnik nie chciał zgodzić się na opłacenie wizyty i poszedł do rzecznika praw pacjenta w Narodowym Funduszu Zdrowia. - Po rozmowie z kierownikiem przychodni zaproponowaliśmy temu panu wizytę u lekarza rodzinnego. A jeśli będzie taka potrzeba - wizytę u specjalisty. W ramach funduszu zdrowia - wyjaśnił Łukasz Semeniuk, rzecznik prasowy lubelskiego oddziału NFZ.
W Centrum Medycznym Tehand w Lublinie sytuacja wygląda podobnie. Tam nie ma już jednak wolnych miejsc na grudzień. - Rejestrujemy na przyszły rok - mówią w przychodni.
Z kolei przychodnia Farmed zaproponowała pacjentowi wizytę bezpłatną w połowie stycznia.