Tato nie lubił przyszłego zięcia. Nie lubił tak bardzo, że zlecił jego zabójstwo - zdradził niedoszły egzekutor. Honorarium dla zabójcy: 7 tysięcy złotych.
Wszystko zaczęło się od konfliktu między chłopakiem Karoliny a jej tatą. - Mój narzeczony miał zatargi z ojcem. Kilka razy się pobili - powiedziała Karolina J. na przesłuchaniu. Z tego powodu dziewczyna wyprowadziła się z rodzinnego mieszkania w Lublinie. Zamieszkała na stancji z chłopakiem, którego tak nie lubił ojciec. 51-letni Wojciech J. namawiał ją do powrotu, ale dziewczyna nie chciała o tym słyszeć.
Pierwszy znaleziony przez kobietę kandydat szybko wycofał się ze zlecenia. Ale Aneta S. zobaczyła ojca Karoliny w towarzystwie Sebastiana W. - znanego w dzielnicy osiłka. Domyśliła się, że Wojciech J. sam znalazł zabójcę. Zdecydowała się o wszystkim powiedzieć Karolinie. A ta, w czwartek wieczorem, zadzwoniła na policję i postanowiła pomóc w zdemaskowaniu spisku. Wraz z Anetą S. spotkała się z Sebastianem W. na ulicy Górnej w Lublinie. Mężczyzna przyznał, że ma zlecenie na jej chłopaka. Za jego zabicie miał dostać 7 tys. zł.
Spotkanie obserwowali policjanci, którzy zatrzymali Sebastiana W. W jego mieszkaniu znaleźli fiolkę z 50 ml srebrzystej substancji, prawdopodobnie rtęci. Zaraz potem, w swoim mieszkaniu, zatrzymany został Wojciech J. - Przyznał, że przeznaczył na otrucie chłopaka córki 7 tys. zł - mówi Laskowski. - Nie godził się na ten związek z zazdrości. Pieniądze miał z odszkodowania po śmierci żony.
Dziś Wojciech J., Aneta S. i Sebastian W. staną przed obliczem prokuratora, który zdecyduje o ich losie.