Instytut Pamięci Narodowej wydał ponad 100 tys. złotych na remont swojej siedziby w Lublinie, która może być wkrótce wyburzona.
W otoczonym drzewami parterowym budynku przy Wieniawskiej pracują prokuratorzy z lubelskiego oddziału Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Jak na ironię ponad 50 lat temu często gościł w tym miejscu Odilo Globocnik, dowódca SS i policji w dystrykcie lubelskim.
To nie jedyna ciekawa rzecz, jaką można powiedzieć o tym budynku.
W budynek, choć wkrótce ma być wyburzony, IPN włożył grube pieniądze. Według szacunków jednego z pracowników instytutu, remont starego budynku kosztował już ponad 120 tys. zł. Pieniądze poszły na wymianę dachu, burzenie ścian działowych, instalację elektryczną, wyposażenie, zabezpieczenia. Choć remont odbył się w 2003 roku, mniejsze lub większe prace wciąż trwają. Niedawno trzeba było zamalować grzyb na ścianie. Dzisiaj robotnicy mają uszczelniać dach.
Ich wysiłek prawdopodobnie pójdzie jednak na marne. Właściciel ziemi, czyli władze Lublina, planują postawić w tym miejscu biurowiec. Urzędnicy wystąpili już o warunki zagospodarowania terenu.
Po co więc IPN inwestował pieniądze w tymczasową siedzibę, która prędzej czy później będzie zgruzowana? – Kiedy w 2003 roku dostaliśmy budynek od miasta, nie miałem podstaw przypuszczać, że planowana jest w tym miejscu inwestycja – mówi Andrzej Borys, dyrektor lubelskiego oddziału instytutu.
Dlaczego IPN od razu nie wynajął dla prokuratorów pomieszczeń biurowych z prawdziwego zdarzenia? – Lepiej i taniej gospodarować na własnym – przekonuje dyrektor Borys. Dodaje, że kiedy IPN wynajmował 280 mkw. w Teatrze w Budowie (budynek przy Wieniawskiej ma ok. 250 mkw.) płacił miesięcznie ok. 8,5 tys. zł.