Kolejny fałszywy alarm bombowy, który wczoraj sparaliżował centrum Lublina,to prawdopodobnie dzieło tego samego co wcześniej sprawcy
Była 13.16. Dwie minuty później przyjechał pierwszy radiowóz. Po chwili pojawiła się karetka pogotowia, pogotowie gazowe i Straż Miejska. Skrzyżowanie zostało zamknięte. Policjanci ewakuowali wszystkich mieszkańców. Podejrzany ładunek został umieszczony w specjalnym pojemniku. Okazał się atrapą. Po godz. 15 centrum było znowu przejezdne.
Kamienica należy do Jarosława Urbana, kandydata Samoobrony na prezydenta Lublina. O ładunku dowiedział się od Dziennika. - Myślałem, że to w sąsiednim budynku - powiedział zaskoczony. - Może ktoś chciał pana przestraszyć? - Nie mam wrogów. Nikomu nic nie jestem winny.
- Obojętnie, czy mielibyśmy do czynienia z podłożeniem prawdziwej bomby, czy też z jej atrapą, to jest to przestępstwo - wyjaśnia prokurator Marian Siejczuk, szef prokuratury Lublin-Południe.
"Pomysłodawca” może trafić do więzienia nawet na 2 lata. - Wczorajsza atrapa była wykonana profesjonalnie - dowiedzieliśmy się nieoficjalnie. - Jest prawdopodobne, że mamy do czynienia z tą samą osobą, która robi głupie żarty.