Niestety w ostatnim czasie tego zdrowia naszej Pani Marii zabrakło. Odeszła od nas dzień przed Wszystkimi Świętymi. A tak wszyscy wypatrywaliśmy chwili, kiedy znowu pojawi się w redakcji i siądzie przy biurku, na którym z jednej i z drugiej strony piętrzą się sterty książek czekających na Jej recenzje. Dziś już wiemy, że ta sterta będzie przyrastać, ale naszej Pani Marii już w redakcji nie zobaczymy. Ale Jej wieloletnia obecność w newsroomie zostawiła w naszych sercach i głowach trwały ślad.
Napisać o naszej Pani Marii, że była kimś wyjątkowym, człowiekiem instytucją, to banał. Kiedy inni Jej koledzy i koleżanki od lat korzystali z przywilejów bycia beztroskim emerytem, nasza Pani Maria wciąż była na dziennikarskim posterunku, pokazując młodszym, że bycie reporterem to pasja na całe życie, a nie przygoda do 65. czy 67 roku życia.
Miała wyjątkowy dar zjednywania ludzi, rozmawiania z nimi. Pokazała nam wszystkim, na czym polega inny rodzaj dziennikarstwa. O ile teraz od reporterów wydawcy wymagają, by byli multimedialni, o tyle nasza Pani Maria była na wskroś analogowa: nikt tak jak Ona nie potrafił spokojnie, rzeczowo, z ogromnym szacunkiem dla rozmówcy przeprowadzać wywiady, zbierać informacje, czy celnie (tak jak to miała w zwyczaju robić na strzelnicy) komentować skrzeczącą rzeczywistość. I nigdy przy tym nie sprawiała wrażenia, że gdzieś Jej się spieszy, bo zaraz trzeba oddawać stronę, bo deadline... Ogromny szacunek dla czytelników i dla słowa był wyznacznikiem tempa i sposobu Jej pracy. Sposobu niedoścignionego.
Żegnaj, Mario, nasza Pani Mario.
Redaktor naczelny Krzysztof Wiejak i Koleżanki i Koledzy z Dziennika Wschodniego
Maria Dobosiewicz
Była jedną z najdłużej pracujących w redakcji. Nawet po przejściu na emeryturę często zachodziła do redakcji. Zawsze uśmiechnięta, radosna, dowcipna. Dla każdego miała czas, z każdym zamieniła kilka zdań. Służyła radą i pomocą. Wspierała młodszych stażem dziennikarzy. Dzieliła się swoją wiedzą. Aż trudno uwierzyć, że już nigdy nie zobaczymy jej przy klawiaturze komputera, kiedy pisze kolejną recenzję książki lub kolejny swój tekst.
Pani Maria urodziła się w Zastawiu koło Bełżyc. Ukończyła polonistykę na UMCS. Tam też podjęła pracę. Ciągnęło Ją jednak do dziennikarstwa. Zaczęła pisać w Sztandarze Ludu, później w Dzienniku Lubelskim. Zajmowała się głównie problematyką kulturalną i oświatową. Pisała dużo o sprawach społecznych.
Starsi Czytelnicy pamiętają jej wspaniałe reportaże oraz wywiady. Pisała także felietony o tematyce motoryzacyjnej.
17 marca tego roku skończyła 70 lat...
(kris)