47-letni mężczyzna zginął w wykopie na podwórku jednej z kamienic przy ul. Lubartowskiej w Lublinie. Ofiarą jest mieszkaniec tej kamienicy. Jego ciało znalazła dziś rano dozorczyni.
Rodzina nie wyklucza, że mężczyzna był pijany. - Lubił sobie wypić - przyznają bliscy.
Rów, do którego wpadł 47-latek miał półtora metra głębokości. Wykopali go robotnicy usuwający awarię sieci wodociągowej. Dziura w ziemi była zabezpieczona biało-czerwoną taśmą zamocowaną na wetkniętych w ziemię metalowych żerdziach, które bardzo słabo trzymały się podłoża.
Po godz. 10 na miejsce wypadku przyjechał robotnik firmy prowadzącej prace. Szefowie kazali mu zasypać rów. Czy jego zdaniem wykop był należycie zabezpieczony? - Przecież zawsze doły wygradza się taśmą - tłumaczy nam mężczyzna.
Prokuratura zarządziła przeprowadzenie sekcji zwłok mężczyzny, która ma dać odpowiedź na pytanie o przyczynę śmierci.