Policjanci dostali informacje o dwóch rozbojach do których miało dojść w Lublinie. W obu przypadkach mężczyźni, którzy mieli zostać pokrzywdzeni zgłosili się na policję i złożyli zeznania. Potem przyznali, że napady były fikcyjne.
Z jego relacji wynikało, że stał się ofiarą rozboju. Do zdarzenia miało dojść 13 maja przy ul. Długosza w Lublinie. Nad ranem, kiedy wracał z towarzyskiego spotkania, został zaatakowany przez dwóch napastników. Sprawcy pobili go, a później skradli koszulkę, telefon, portfel z dokumentami i pieniędzmi. Pokrzywdzony wartość strat oszacował na 600 zł. 24-latek dokładnie opisał wygląd napastników. Mężczyzna podał mundurowym ich rysopisy, zapamiętał nawet cechy charakterystyczne sprawców.
Policjanci nabrali jednak podejrzeń, co do prawdomówności mężczyzny. W środę 24-latek przyznał, że do przestępstwa nie doszło. Jak powiedział policjantom zmyślił całą historię ponieważ …. poniosła go fantazja.
To nie jedyny przypadek złożenia fałszywego zawiadomienia o przestępstwie. Również w środę policjanci z IV Komisariatu ustalili, że nikt nie napadł na 18-letniego mieszkańca Lublina. Zawiadomienie o tym rozboju wpłynęło 28 maja. Chłopak twierdził, że około godz. 22 zaatakowało go dwóch mężczyzn. Został uderzony w kark, a później jeden ze sprawców skradł mu telefon komórkowy.
I w tym przypadku prawda wyszła na jaw. Wczoraj 18-latek tłumaczył, że zgubił telefon, a ponieważ był on ubezpieczony stwierdził, że zaświadczenie od policji będzie mógł zanieść do operatora sieci komórkowej.
- Materiały dotyczące tych spraw zostaną przesłane teraz do prokuratury. Konsekwencje za fantazję i przebiegłość mogą okazać się przykre. Za złożenie fałszywego zawiadomienia o przestępstwie grozi kara do 2 lat pozbawienia wolności - wyjaśnia Renata Laszczka-Rusek z lubelskiej policji.