W policyjnej izbie zatrzymań, gdzie została zgwałcona pijana studentka, było za mało policjantów - wykazało śledztwo "Dziennika Wschodniego”.
Sprawdziliśmy, że w izbie nie przestrzegano zaleceń, mających wpływ na bezpieczeństwo. Okazuje się, że korytarza, z którego wchodzi się do cel (m.in. do tej, gdzie feralnej nocy zamknięto studentkę) pilnował tylko jeden policjant. Tymczasem komendant główny policji już 13 lat temu nakazał - rozkazem 7/94 - żeby nadzór nad osobami zatrzymanymi lub doprowadzonymi do wytrzeźwienia pełniło przynajmniej dwóch funkcjonariuszy. - Drugi policjant mógł powstrzymać Grzegorza K. lub zaświadczyć, że jest fałszywie oskarżany, jeśli jest niewinny - mówi proszący o anonimowość lubelski policjant.
- Jeśli ktoś chce popełnić przestępstwo, to i tak to zrobi, nawet jak będzie drugi funkcjonariusz. My nie mamy wolnych etatów. A przepisy wymagały, żeby w izbie było czterech policjantów - mówi Witold Laskowski, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Lublinie. - Jeden siedział przy wejściu, drugi w areszcie deportacyjnym, trzeci przy pomieszczeniach dla trzeźwiejących i podejrzanych, a czwarty był łącznikiem. Wszystko się zgadzało.
Mamy jednak pismo Mariusza Roga, dyrektora Biura Prawnego Komendy Głównej Policji z lipca tego roku, do związkowców z NSZZ Policji w Lublinie. Wynika z niego, że nie wszystko było w porządku. Jest w nim wyraźne wskazanie: w areszcie deportacyjnym i w pomieszczeniach dla trzeźwiejących i podejrzanych powinno pracować po dwóch policjantów oddelegowanych tylko do tych zadań. Poprosiliśmy o komentarz Komendę Główną. Nic tam nie wiedzą o zbyt małej liczbie policjantów w lubelskiej izbie. Nieprawidłowości nie wyłapała też kontrola z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.
W izbie będzie pracował piąty policjant na zmianie, ale dopiero w przyszłym roku. - My już w marcu prosiliśmy komendanta miejskiego o zwiększenie obsady - opowiada nasz informator.
BĘDZIE ŚLEDŹTWO
W maju lubelski Prokurator Apelacyjny Robert Bednarczyk zapowiedział, że śledczy sprawdzą, czy warunki i okoliczności w izbie nie sprzyjały popełnieniu seksualnych przestępstw. Jednak nie zbadali działań szefów lubelskiej policji. - Nie mieliśmy informacji żeby były łamane przepisy dotyczące liczby policjantów pracujących w PdOZ. Sprawdzimy to w osobnym postępowaniu - zapowiada Marek Zych, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej Lublin-Północ.