Podczas wczorajszego posiedzenia Rady Wojewódzkiej SLD jedynie obecny przewodniczący lubelskiej lewicy Mirosław Złomaniec złożył deklarację, że będzie się ubiegał o reelekcję.
(a ten w Lublinie odbędzie się 30 marca). Wczoraj oprócz Złomańca, popieranego przez ministra sprawiedliwości Grzegorza Kurczuka, nikt takiej woli nie wyraził.
Także wczoraj obradowali członkowie Zarządu Wojewódzkiego SLD. Tematem spotkania była m.in. sprawa Piotra Włocha. Po tym, jak nie uzyskał poparcia jako delegat na konwencję wyborczą, wypisał się z koła w Lublinie i zapisał do koła w Dzwoli (pow. janowski). Tam dostał 100-procentowe poparcie. Złamał jednak statut, który zabrania przenoszenia się z koła do koła w trakcie kampanii sprawozdawczo-wyborczej. Wczoraj członkowie zarządu stwierdzili, że Włoch nie będzie miał prawa głosować podczas zjazdu, ale zaproszenie – jako wicemarszałek województwa – otrzyma.
Rozmowa z posłanką Izabellą Sierakowską (SLD)
• Dokąd zmierza lubelski SLD?
– Zgodnie z programem – do naprawy gospodarki w Polsce. Może brzmi to niewiarygodnie, ale mówiliśmy przy wyborach parlamentarnych, że to potrwa. Leży nam na sercu, by zmiany zaszły jak najszybciej.
• A personalnie? Mam na myśli brak poparcia dla Marka Tęczy na marcowy zjazd, podczas którego zostanie wybrany nowy przewodniczący Rady Wojewódzkiej SLD w Lublinie.
– To było dla mnie szokiem. Był najlepszym kandydatem na przewodniczącego. Dał na to dowód całą swoją pracą. Nigdy nie aspirował, by zostać posłem. Był szefem Rady Wojewódzkiej SLD w Zamościu. Niektórzy twierdzą, że brak poparcia wynikł z faktu, iż Marek Tęcza jasno się określił i stwierdził, co mu się nie podoba w partii. Chciał zmian. To niesprawiedliwe co się stało.
• Jedyną osobą, która zadeklarowała, że będzie ubiegać się o stanowisko szefa wojewódzkiego, jest Mirosław Złomaniec. A cztery lata temu to pani kandydowała na to stanowisko...
– Doskonale wiedziałem, że występuję w roli zająca. Ale trzeba walczyć i mówić głośno co jest niewłaściwe, nawet jeśli występuje się z przegranej pozycji. To samo radzę moim kolegom. Jeśli ma się inny pomysł na sojusz, to trzeba walczyć. Mam nadzieję, że znajdą się kontrkandydaci. Jeśli nie wystartuje nikt, to zwycięzcy biorą odpowiedzialność za nieudolne rządy w SLD – nie tylko w województwie lubelskim.
• A pani wystartuje?
– Ja już zapowiedziałam, że nie. Dwa razy się nie wchodzi do tej samej rzeki. Zmiana pokoleń musi nastąpić. To nie może być tak, że 50-latka zastąpi 50-latek. Kierownictwo powinna objąć osoba młoda. Dla mnie to znaczy do 40 lat.
• Kogo pani poprze?
– Każdego mądrego człowieka. Brakuje w tej partii koleżeńskości i zdrowej rywalizacji. Bardzo dobrze mi się współpracuje z kolegami posłami. Jest między nami rywalizacja, ale zdrowa, dla dobra regionu. Nie powiem, kogo widziałabym na tym miejscu, bo zaraz ruszą tryby, że jest to mój człowiek. Mam takich ludzi, którzy powinni objąć kierownictwo.
• Czy dojdzie do rozłamu w lubelskim sojuszu?
– Trudno powiedzieć co się w partii wydarzy. Jest niepokój. Mam nadzieję, że twórczy. Ale trzeba pamiętać, że nie ma ludzi niezastąpionych. Ludzie są niezadowoleni ze sposobu rządzenia partią. Trudno mówić o rozłamie, ale na pewno jest burza. Mam nadzieję, że skończy się tęczą.
• Dlaczego nie wzięła pani udziału w niedzielnym posiedzeniu Rady Wojewódzkiej SLD?
– Po prostu jestem chora. Mam grypę.
Rozmawiała Agnieszka Ostaszewicz