Od wtorku strażnicy gminni i miejscy będą mogli karać osoby jadące zbyt szybko po chodniku hulajnogą elektryczną lub rowerem. Funkcjonariusze nie sprawdzą prędkości żadnym radarem, tylko ocenią ją „na oko”.
– Będziemy do tego podchodzić racjonalnie – zapewnia Robert Gogola, rzecznik Straży Miejskiej Miasta Lublin, która 30 sierpnia dostanie prawo do wlepiania mandatów za szarżowanie hulajnogą po chodniku. Takie wykroczenie dopisano do listy przewinień, za które można dostać mandat od straży gminnej lub miejskiej.
Chodzi dokładnie o art. 86a Kodeksu wykroczeń. Przepis mówi, że karze grzywny lub nagany podlega ten, kto jadąc po chodniku rowerem, hulajnogą elektryczną lub innym urządzeniem transportu osobistego „nie porusza się z prędkością zbliżoną do prędkości pieszego lub nie ustępuje pierwszeństwa pieszemu”.
Takie sformułowanie przepisu sprawia, że strażnicy do oceny sytuacji nie będą potrzebować urządzeń mierzących prędkość. Wystarczy im naoczne stwierdzenie, że osoba jadąca po chodniku wyprzedza pieszych.
– Każdorazowo taka sytuacja będzie podlegała ocenie strażników będących świadkami zdarzenia – wyjaśnia Gogola. Przepisy nie ustalają konkretnej wysokości mandatu za to wykroczenie. – Może to być mandat w granicach od 20 do 500 zł.
Przypomnijmy, że zgodnie z przepisami hulajnogą należy się poruszać po drogach dla rowerów, nie przekraczając 20 km/h. Jeżeli nie ma drogi dla rowerów, należy korzystać z jezdni. Ale tylko z takiej, na której dozwolona prędkość ruchu to najwyżej 30 km/h, przy czym hulajnogą wolno jechać tylko 20 km/h. Jeśli nie ma drogi dla rowerów, a jezdnia służy do jazdy szybszej niż 30 km/h, wtedy jadący hulajnogą może się poruszać chodnikiem, ale tylko „z prędkością zbliżoną do prędkości pieszego”.