Kawałek oryginalnej plandeki z żuka posłużył do symbolicznego odsłonięcia tablicy, a tym samym muralu, przy ul. Mełgiewskiej w Lublinie. Uroczystość budziła zainteresowanie, bo na jezdni ustawił się lublin i kilka żuków, które wyglądały jakby zjechały z malowidła poświęconego historii nieistniejącej fabryki.
W sobotę i niedzielę w Lublinie trwały obchody 41. rocznicy Lubelskiego Lipca 80. W niedzielę wieczorem na ul. Mełgiewskiej, w rejonie skrzyżowania z ul. Gospodarczą, zgromadzili się uczestnicy okolicznościowej uroczystości. W ramach rocznicowych obchodów oficjalnie odsłonięto mural, który powstał jesienią zeszłego roku. Krakowski artysta Olaf Cirut zaprojektował i namalował blisko 80-metrową pracę, poświęconą historii Fabryki Samochodów Ciężarowych.
Opowieść na muralu zaczyna się na początku lat 50. ubiegłego wieku, kiedy z fabrycznej taśmy zjechał samochód Lublin-51, licencyjna wersja radzieckiego samochodu GAZ-51. W niedzielę jedna z takich ciężarówek, świetnie zachowanych i utrzymanych, otwierała kawalkadę aut towarzyszących odsłonięciu tablicy, która informuje o muralu, jego idei i inicjatorach. Za lublinem-51 jechały, w równie świetnej formie, żuki.
Tablicę odsłonił Zdzisław Serwin, dawny pracownik fabryki samochodów, który brał udział w wydarzeniach Lubelskiego Lipca w 1980 roku. Zamiast wstęgi był kawałek plandeki z żuka, przechowywanej do dziś. Powagi wydarzeniu dodała obecność pocztu sztandarowego.
Na uroczystość zaprosiła rada dzielnicy Hajdów-Zadębie, która w lipcu zeszłego roku, wspólnie z Centrum Kultury, ogłosiła konkurs na mural. Organizatorzy chcieli, żeby przypominał historię ogromnego zakładu pracy, który działał w Lublinie przez kilkadziesiąt lat. Autorzy mieli zawrzeć sceny związane między innymi z jego otwarciem, właśnie z wydarzeniami Lubelskiego Lipca '80 ale też stanu wojennego z 1981 roku czy produkowanych w FS pojazdów.
Jury I nagrodę przyznało za projekt Olafowi Cirutowi. Autor pracował przy realizacji w październiku zeszłego roku. Z powodu pandemii jego pracę odsłonięto oficjalnie dopiero w niedzielę. Olafa Ciruta nie było na uroczystości, aktualnie jest w Wiedniu. List, który nadesłał, przeczytał Jacek Skiba, przewodniczący rady dzielnicy Hajdów-Zadębie, który wpadł na pomysł powstania muralu, doprowadził do realizacji i organizował wydarzenie.
Niedzielne spotkanie przeniosło się na teren fabryki, którą można było zwiedzić z przewodnikiem. Zabytkowe samochody pojechały tam także, wracając za bramę, którą opuściły ponad pół wieku temu.
Tak się fatalnie złożyło, że niedawno wandale zniszczyli centralny fragment muralu, który jest dostępny na wyciągniecie ręki. Na żuku z napisem „Solidarność” ktoś domalował rasistowskie napisy i symbole. Przed wernisażem próbowano je usunąć, wykorzystując najgorszy z możliwych sposobów – zdzierając mechanicznie warstwę muru, niszcząc jego fakturę i fragment malowidła. Jeśli fundusze na to pozwolą, będą podejmowane próby rekonstrukcji uszkodzonej pracy.