Sprawa oskarżonego o gwałcenie 15-latki Pawła G. wraca na wokandę. W pierwszym procesie mężczyzna został uniewinniony. Sąd odwoławczy uznał to rozstrzygnięcie za niedorzeczne i absurdalne
Proces dotyczył wydarzeń z lipca 2014 roku. 15-letnia Ania* zamieściła ogłoszenie na jednym z portali pośrednictwa pracy. Szukała dorywczego zajęcia. Skontaktował się z nią 31-letni Paweł G. z Lublina.
– Zwabił dziewczynę do swojego mieszkania pod pretekstem podpisania umowy na roznoszenie ulotek – mówi Paweł Kukuryk, z Prokuratury Rejonowej Lublin-Północ.
Jak wynika z akt sprawy, mężczyzna zastraszył nastolatkę nożem. Grożąc śmiercią zmusił do seksu. Gwałconą dziewczynę fotografował i nagrywał.
– Chciał ją tym szantażować. Liczył, że bojąc się publikacji tych materiałów nastolatka nie przyzna się nikomu do gwałtu – dodaje prokurator Kukuryk.
Dziewczynie udało się uciec. Niekompletnie ubrana, bez telefonu wybiegła z mieszkania. Opowiedziała o wszystkim matce.
Sprawą zajęła się prokuratura. Paweł G. został oskarżony o gwałt, ale w czerwcu ub. r. Sąd Rejonowy Lublin-Zachód uniewinnił mężczyznę. Sędzia Bożena Dzimira-Rzepkowska uznała, że Paweł G. proponował nastolatce „miłe spędzenie czasu”, a dziewczyna powinna „zrozumieć kontekst rozmowy”. Mężczyzna przekonywał, że noża używał dla „podkręcenia” zdjęć. Sąd mu uwierzył i przyjął, że nastolatka zgodziła się na seks, a potem pomówiła mężczyznę.
Wyrok zaskarżyła prokuratura i pełnomocnik rodziny ofiary. Sąd Okręgowy uznał obie apelacje i skierował sprawę do ponownego rozpoznania. Sędzia Artur Makuch nie zostawił na pierwszym rozstrzygnięciu suchej nitki.
– Sąd rażąco naruszył zasady uczciwego procesu. Dokonał jednostronnej, infantylnej i naiwnej oceny dowodów – stwierdza sędzia w uzasadnieniu wyroku. – Trudno oprzeć się wrażeniu, że sąd z góry przyjął tezę o niewinności oskarżonego.
Z rozstrzygnięcia sądu rejonowego wynika, że Anna świętując swoje 15. urodziny chciała „wejść w nowy etap życia”. Dlatego postanowiła umówić się na intymne spotkanie z obcym mężczyzną. W mieszkaniu Pawła G. sama miała zaproponować seks i zdjąć ubranie. Kiedy nie dostała pieniędzy uciekła i powiedziała mamie o gwałcie.
– Taka ocena jest niedorzeczna i absurdalna. Trudno uwierzyć, że została przyjęta przez sąd – uznał sędzia Makuch.
Wersji Pawła G. przeczą m.in. zeznania świadków, opinia psychologa oraz zdjęcia, które wykonał feralnego dnia.
– Widać na nich osobę zawstydzoną i zastraszoną – przypomina sędzia Makuch. – Fotografie dowodzą, że to co robiła, nie sprawiało jej przyjemności.
Na zdjęciach widać również, jak Paweł G. trzyma nóż i grozi nim dziewczynie. Podczas procesu mężczyzna nie powiedział jasno, po co to robił. Wcześniej jednak wyznał śledczym, że chciał zastraszyć nastolatkę. – Jak zobaczyła ten nóż to się zgodziła na zdjęcia – przyznał Paweł G.
Pomimo tego sąd rejonowy uznał, że Anna nie była do niczego zmuszana. W przeciwnym razie mogłaby np. „krzyczeć lub rzucić butem w szybę”.
– Dając dobre rady sąd nie wziął pod uwagę przewagi oskarżonego – ocenia sędzia Makuch. I przypomina, że do gwałtu doszło w niewielkim pokoju, gdzie mężczyzna miał Annę „w zasięgu ręki”. Sam widok leżącego obok noża mógł paraliżować nastolatkę.
Sąd odwoławczy wytknął również sądowi rejonowemu, że od 15-letniego dziecka oczekiwał życiowego doświadczenia w sprawach damsko-męskich. – Czynił zarzuty z tego, że nie rozumiała niuansów – dodaje sędzia Makuch.
W SMS-ie przesłanym dziewczynie Paweł G. nie czynił żadnych sugestii. Pisał o pracy przy roznoszeniu ulotek. Według sądu odwoławczego wiadomość była „oczywistym i perfidnym podstępem”. A wyjaśnienia oskarżonego ocenił jako „tak niedorzecznie, że trudno je nawet komentować”.
Sprawą Pawła G. ponownie zajmie się Sąd Rejonowy Lublin-Zachód.
*imię nastolatki zostało zmienione