Butelki po alkoholu i wulgarne napisy szpecą od lat cmentarz mariawitów przy ul. Związkowej. Parafii, do której należy to miejsce, nie stać nawet na to, żeby je ogrodzić.
Mariawici czują się bezradni wobec tej sytuacji. – Chcielibyśmy ogrodzić ten cmentarz, ale parafia nie ma na to pieniędzy, bo nie pobieramy opłat za naszą posługę – wyjaśnia kpł. Sławomir Rosiak, proboszcz jedynej w Lublinie parafii tego kościoła. – Gdyby Urząd Miasta pomógł nam finansowo, to prace przy stawianiu ogrodzenia wykonalibyśmy społecznie. Zwrócę się w tej sprawie do naszych władz – zapowiada.
Urzędnicy twierdzą jednak, że nie mogą pomóc mariawitom. – Nie widzę takiej możliwości – mówi Tomasz Gawęda z Wydziału Gospodarki Komunalnej Urzędu Miasta. – Według prawa, za utrzymanie cmentarzy wyznaniowych odpowiadają odpowiednie kościoły i związki wyznaniowe – tłumaczy.
Pomocy nie mogą zaoferować nawet sąsiadujące z cmentarzem spółdzielnie mieszkaniowe, chociaż to ich mieszkańcy boją się przechodzić w jego pobliżu. – Jesteśmy małą jednostką i nie mamy na to pieniędzy – twierdzi Józef Turski, wiceprezes SM "Łączność”. – Z powodu nieprzewidzianych zimowych wydatków związanych z odśnieżaniem nie mamy w tym roku na to pieniędzy – mówi Stanisław Księski, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Przedsiębiorstw Gospodarki Komunalnej. – W przyszłym roku – być może – uda nam się wygospodarować jakąś sumę, bo ta sprawa leży nam na sercu – dodaje.
Dzielnicowi radni stoją po stronie mariawitów. – Trzeba przyznać, że oni są biedną parafią, a to miejsce powinno być w jakiś sposób zabezpieczone – uważa Adam Osiński. – Co roku zgłaszamy tę sprawę to planu budżetowego Lublina – twierdzi Mirosław Gajowniczek z rady dzielnicy Ponikwoda. – Miejscy radni zawsze jednak tłumaczą się tym, że to nie jest teren należący do gminy Lublin. Ale przecież tu nie chodzi o to, żeby wyręczać w tym mariawitów, ale im pomoc.