Ma roczek, a waży zaledwie sześć kilogramów. Prawie całe swoje życie spędził w szpitalu. Ma bardzo chore płuca. Niebezpieczna jest dla niego każda infekcja. Szczepionki odpornościowe mogą mu pomóc, ale są kosztowne. Kupmy je razem.
- Baliśmy się, bo jeszcze nigdy do naszej placówki nie trafiło tak poważnie chore dziecko,
z dysplazją oskrzelowo-płucną - mówi Tadeusz Ostrowski, dyrektor Chełmskiego Centrum Pomocy Dziecku i Rodzinie w Chełmie. - Gdy okazało się, że chłopczyk potrzebuje regularnego podawania tlenu, załatwiliśmy butlę.
To jednak nie rozwiązało
problemu.
Piotruś wymaga ciągłej opieki. Pielęgniarki czuwają przy nim dzień i noc. - To jest nasze dziecko - mówi Renata Szewczyk, jedna z nich. - Skoro nie może liczyć na rodziców, my staramy się dać mu jak najwięcej ciepła. Żal nam, że choć jest taki malutki, tyle już wycierpiał. Mimo to jest radosny i uśmiechnięty. Ma w sobie coś takiego, że nie potrafię mówić o nim bez wzruszenia. To kochany chłopczyk.
Pracownicy Domu Dziecka dowiedzieli się, że Piotrusiowi
mogą pomóc szczepionki odpornościowe. Niestety, jedna ampułka kosztuje 5 tys. zł. Lek musi być podawany co miesiąc przez pół roku. Potrzeba zatem
30 tys. zł. Na taki wydatek nie stać placówki, która na leczenie 60 wychowanków przez cały rok ma zaledwie jedną trzecią tej sumy.
Od prawie trzech tygodni chłopiec znowu jest w szpitalu. Tym razem w Rabce. - Będzie lepiej, ale to nie jest kwestia dni - mówi dr Maria Stawowy z tamtejszego Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc. - Piotruś potrzebuje długotrwałego leczenia i intensywnej rehabilitacji. To może trwać miesiące, a może nawet lata...
Chłopczyk wróci do chełmskiego Domu Dziecka w najbliższą środę. To, czy będzie można mu kupić tak ważną szczepionkę, zależy w dużej mierze od naszych Czytelników.
- Z pomocą lekarzy Piotruś wywalczył sobie pierwszy rok życia. Zróbmy wszystko, aby pomóc mu przeżyć kolejne lata - prosi Reneta Szewczyk.
Joanna Sadowska