Radny Leonard Baranowski (PiS) alarmuje, że w kotłowni łukowskiego Zarządu Dróg Miejskich spalano toksyczne podkłady kolejowe. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska potwierdza, że do takich nieprawidłowości dochodziło, dlatego wymierzył kary pieniężne.
ZDM to miejska jednostka, którą od kwietnia ubiegłego roku kieruje Marcin Bernat. O podkłady kolejowe już w listopadzie dopytywali burmistrza w interpelacji radni PiS. Ale w odpowiedzi Piotr Płudowski stwierdził, że sposób postępowania z odpadami na terenie bazy ZDM jest prawidłowy. Jednak temat powrócił kilka dni temu na sesji Rady Miasta.
– Kontrola Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska potwierdziła, że w ZDM spalano podkłady kolejowe, w wyniku czego do atmosfery dostały się toksyczne, rakotwórcze substancje, które wdychali mieszkańcy. Dym był śmiertelnie niebezpieczny dla ludzi– grzmiał radny Leonard Baranowski (PiS), który podczas sesji odczytał oświadczenie sugerujące m.in. by powiadomić organy ścigania do zajęcia się tą sprawą.
Kontrolę ze strony WIOŚ potwierdza szef ZDM. – Najpierw w październiku 2022 roku trafiło do nas anonimowe pismo o spalaniu i wywożeniu szkodliwych materiałów. Odbyła się kontrola WIOŚ. Dostaliśmy zalecenia. A w grudnia wpłynęła kolejna skarga – relacjonuje Marcin Bernat. Jednocześnie zaznacza, że skarga dotyczyła nieprawidłowości, do jakich miało dochodzić w 2021 i na początku 2022 roku. – Nie pełniłem wówczas funkcji dyrektora. Pozostaje pytanie, dlaczego skarżący przypomniał sobie o tym, dopiero po kilku miesiącach. Na dzisiaj sprawa jest w toku– dodaje Bernat. Przypomnijmy, że poprzedni szef ZDM został zwolniony, bo po tym, jak wpadł na jeździe samochodem pod wpływem alkoholu.
Z kolei, burmistrz Piotr Płudowski przyznaje, że w inwentaryzacji, jaką prowadziła miejska jednostka, nigdy nie ujęto podkładów kolejowych. – Dzisiaj nikt nie jest w stanie stwierdzić, czy te podkłady były w bazie ZDM czy nie. Przez lata, żaden dyrektor tego nie wykazał – podkreśla Płudowski.
Jednak, kontrolę w miejskiej jednostce przeprowadzili w styczniu inspektorzy z delegatury WIOŚ w Białej Podlaskiej. – W jej trakcie ustalono, że odpady podkładów kolejowych zostały dostarczone na teren Zarządu Dróg Miejskich ponad 10 lat temu. W okresie od stycznia do marca 2022 roku część podkładów została pocięta i spalona w piecu zakładowej kotłowni przez pracowników kontrolowanej jednostki – mówi Teresa Demidowicz, p.o. kierownika delegatury WIOŚ. Z kolei latem, część podkładów miała zostać dostarczana pojazdem ZDM do innego podmiotu, „który nie był uprawniony do gospodarowania takimi odpadami”. – Podczas kontroli w styczniu nasi pracownicy nie stwierdzili już podkładów na terenie ZDM– zaznacza Demidowicz. Ostatecznie, WIOŚ nałożył na jednostkę kary pieniężne m.in. za transport podkładów bez wymaganego ustawą wpisu do rejestru BDO (Bazy danych o produktach i opakowaniach oraz o gospodarce odpadami ) oraz za zlecenie gospodarowania odpadami podmiotom, które nie miały odpowiednich uprawnień.
– Odwołaliśmy się od decyzji administracyjnej WIOŚ, zarówno jeśli chodzi o ustalenia jak i nałożone kary pieniężne – przyznaje dyrektor ZDM. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, chodzi o ponad 3 tys. zł.
Z kolei, radny Jarosław Okliński (niezrzeszony) przypomina, że kilkanaście lat temu kolej na potęgę pozbywała się takich podkładów. – I nasi mieszkańcy wykorzystywali to m.in. jako materiał opałowy. Nie ma co się oszukiwać. Na ogródkach działkowych wciąż można spotkać te podkłady jako elementy architektury. O szkodliwości impregnatu niewiele się kiedyś mówiło – zauważa Okliński.