Co tak śmierdzi? – pytają mieszkańcy Łukowa. Uciążliwy fetor wyczuwalny jest od kilku tygodni. Paweł Krasuski, szef miejskiej spółki wodociągowo–kanalizacyjnej powodów każe szukać na polach, a nie przy oczyszczalni.
Problem zasygnalizował na ostatniej sesji radny Leonard Baranowski (PiS).
– Od początku marca nad częścią miasta roztacza się dokuczliwy odór. U osób bardziej wrażliwych powoduje bóle głowy i nudności – tłumaczył Baranowski. Jego zdaniem, smród może brać się z miejskiej oczyszczalni lub kompostowni. – To zatruwanie mieszkańców – grzmi radny i żąda wyjaśnień od urzędników.
Sam Paweł Krasuski, prezes Przedsiębiorstwa Usług i Inżynierii Komunalnej przyznaje, że od kilku tygodni odczuwa „nieprzyjemny zapach”.
– Zacząłem nawet własne śledztwo. Próbowałem skorelować to z tym, skąd wieje wiatr, ale zapach pojawia się w różnych miejscach – zauważa. Zapewnia jednak, że odór nie pochodzi z miejskiej oczyszczalni czy kompostowni. – Jeśli chodzi o zagospodarowanie odpadów ściekowych, to wywoziliśmy to na pola, wtedy gdy było to możliwe. Od razu było to przyorywane – zaznacza prezes. – Wtedy, gdy to nie jest wskazane, odpady były przetwarzane na kompostowni – dodaje.
Zdaniem Krasuskiego, fetor bierze się z pobliskich pół. – Mamy teraz czas na prace polowe. Rolnicy wywożą nieprzefermentowaną gnojowicę, która służy jako organiczny nawóz – tłumaczy prezes PUIK. Łuków otoczony jest działkami rolnymi. – To się może powtarzać, w ubiegłym roku był podobny problem – przypomina urzędnik.
Tych czynników może być jednak więcej. – Widzimy też zwiększony odbiór szamba. Często szambowozy są w złym stanie i na przykład przeciekają, a te pojazdy jeżdżą później ulicami miasta – dodaje Krasuski. Jego pracownicy mają jednak zwrócić na to uwagę firmom zajmującą się tym odbiorem.
Przypomnijmy, że niedawno łukowska oczyszczalnia została zmodernizowana. Powstała też kompostownia osadów ściekowych przy ulicy Świderskiej. – Dlatego tych uciążliwych zapachów już u nas nie ma – zapewnia szef PUIK.