![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
![](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/news/2018/2018-02/61bc84d52fef5c7f1fada712367b7f85.jpg)
40-latek wpadł gdy chciał za pomocą kabli uruchomić cudzy samochód. Auto zostało skradzione niewiele ponad godzinę wcześniej.
![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
W poniedziałek przed południem dyżurny łukowskiej komendy dostał informację o kradzieży samochodu marki Skoda Fabia z parkingu przy ul. Dmocha w Łukowie. Wyjaśnieniem sprawy zajęli się łukowscy kryminalni. O zdarzeniu zostali też powiadomieni wszyscy policjanci pełniący tego dnia służbę na drogach.
W niewiele ponad godzinę od zgłoszenia kradzieży pojazdu, patrolujący ulice miasta funkcjonariusze, zauważyli na jednym z osiedli mieszkaniowych poszukiwany przez nich samochód. Policjanci zauważyli też, że ma on uniesioną pokrywę silnika, jest uruchamiany awaryjnie za pomocą przewodów dołączonych do akumulatora stojącego w pobliżu auta.
Funkcjonariusze zatrzymali siedzącego w skodzie 40-latka z powiatu łukowskiego, który próbował uruchomić silnik pojazdu. Mężczyzna tłumaczył funkcjonariuszom, że nie ma nic wspólnego z kradzieżą auta. Jednak policjanci nie wierzyli w jego zapewnienia i 40-latek został zatrzymany w policyjnym areszcie.
Teraz prowadzący postępowanie szczegółowo ustalą kiedy i w jaki sposób mężczyzna włamał się do skody i ukradł auto. Skoda wróciła do właściciela, a 40-latek z powiatu łukowskiego wkrótce usłyszy zarzuty kradzieży z włamaniem. Grozi mu do 10 lat więzienia.